niedziela, 26 sierpnia 2018

Blue Velo – Odrzańska Trasa Rowerowa

Dzisiaj małe święto - uroczyste otwarcie pierwszej części BlueVelo, rowerowej trasy prowadzącej przez Polskę zachodnią, od Pomorza Zachodniego aż po Śląsk do granicy z Czechami. Byłaby to już druga krajowa trasa rowerowa po GreenVelo prowadzącym wzdłuż wschodniej granicy.   


Ponieważ pierwszy odcinek prowadzi z Gryfina na południe, dostaniemy się tam specjalnym pociągiem. Będziemy jechać całe 16 minut i jeżeli zdążymy możemy nim również wrócić do Szczecina. Fantastyczny pomysł i atrakcja, szkoda, że tak mało osób było zainteresowanych. 


Uczestnicy są różni, czworonogi również bywają podróżnikami :) 


Każdy z nas ma specjalne, okazjonalne bilety na przejazd do i z Gryfina. Oczywiście dzisiaj rowery mają pierwszeństwo :) 


No i w końcu jedziemy :) cały pociąg dla nas. Po tegorocznych, rowerowych przygodach kolejowych taka podróż to prawdziwy luksus.


Wysiadamy w Gryfinie, mimo prognozy wychodzi słońce. Razem z rowerzystami czekającymi na nas na miejscu wyruszamy na trasę.


Co prawda z dworca musimy jechać fragment ulicą, z samego Gryfina wyprowadza nas już asfaltowa ścieżka rowerowa.


Wjeżdżamy na boczną drogę obsadzoną przepiękną aleją, która mam nadzieję pozostanie tam jak najdłużej. 


Tuż przed Szczawnem, po pokonaniu najmniej komfortowego odcinka po bruku skręcam w lewo na nowiutką trasę poprowadzoną po śladzie dawnej kolei wąskotorowej.


Ścieżka jest dość wąska, ale komfort jazdy ogromny. Asfalt jest gładki, wzniesienia minimalne. 


Po drodze jezioro Chwarstnickie.

 

W Chwarstnicy uroczyste powitanie i rodzinny piknik.


Nas jednak korci ciąg dalszy nowej drogi. Nie mamy za wiele czasu, więc ruszamy w nieznane dla nas tereny.


Taki standard skrzyżowań obowiązuje na całej trasie - przejazdy są czytelnie oznakowane zarówno dla nas jak i samochodów. 


Asfalt, mostki nad mokradłami - droga nie dość, że komfortowa to atrakcyjna wizualnie. 



Do tego przydrożne jabłonie, grusze i śliwy pozwalają posilić się strudzonym wędrowcom. 


Uroczy mostek nad Tywą. 
Spieszymy się do Gryfina na pociąg i żeby zdążyć przed nadciągającą burzą. 


Powrót czyściutkim i prawie pustym pociągiem. Swoją drogą gdyby ten standard obowiązywał w pociągach dalekobieżnych...


Przyjemnie patrzeć na ulewę z okna wagonu kolejowego. 

Dziękujemy Pomorze Zachodnie za miłą przejażdżkę i liczymy na więcej :)