sobota, 19 grudnia 2015

masa pozytywnej energii



Tak to już jest, że raz do roku przychodzi taki magiczny czas, kiedy ludzkim głosem przemawiają nie tylko zwierzęta ale i na co dzień niezbyt miłe dla siebie grupy uczestników ruchu - rowerzyści i kierowcy.


Masa mikołajkowa jest najweselszym, najgłośniejszym i najsłodszym przejazdem rowerowym w naszym mieście.


Co chwilę z peletonu odrywa się jedną czerwona czapka i przystaje by częstować słodkościami przechodniów. 
Uśmiechy dzieci i miny osób obdarowanych bezcenne.


Masa mikołajów - i nie tylko - dzwoniąc trąbiąc i życząc wesołych świat toczy się przez zabiegane w przedświątecznym szale miasto.


Przechodnie i kierowcy przystają na chwilę i z niedowierzaniem łapią nasze uśmiechy i pozdrowienia, by po chwili odwzajemnić miły gest - mam nadzieję, że chociaż paru osobom poprawiliśmy humor, który nie idzie w parze ze sklepowym maratonem.


Prawdziwy mikołajowy rumak musi być czerwony.


Na placu Orła Białego stanęła choinka, którą rozświetlić może każdy, kto odważy się popedałować na stacjonarnym tym razem mieszczuchu.


Wszystkim rowerzystom - w kaskach i bez, czytelnikom - bloga i nie tylko, życzę aby pozytywna energia jaką niosą nadchodzące święta pozostała w Was przez cały przyszły 2016 rok.

Specjalne podziękowania kieruję do Rowerowego Szczecina, dzięki któremu odbyła się dzisiejsza masa, ale który pracując od podstaw ułatwia rowerzystom codzienne poruszanie się po naszym pięknym mieście.

sobota, 7 listopada 2015

Pogoń za lisem 2015


Arystokratyczna pogoń za lisem w wersji rowerowej czyli jak złapać lisa lub lisicę na rowerze. Takie zadanie na wyjątkowo ciepłą, deszczową, listopadową sobotę.


Po drodze na miejsce zbiórki - tym razem na polanie sportowej - mijamy spowite we mgle jeziorko zwane uroczyskiem.


Na miejscu jest już nieduża grupa rowerzystów, których nie przestraszyły prognozy mówiące o ciepłym lecz deszczowym dniu. Znajome logo rowerowych podróży - wspomnienie letnich wycieczek.


Perspektywa jazdy po mokrych leśnych drogach to wyzwanie dla zwykłych rowerów, a mimo to w poszukiwaniu lisa będą brały udział również tandemy. To wersja dla twardzieli czyli uczestników akcji Niewidomi na tandemach


Wielki łowczy i przedstawiciel Szczecina na Rowerach wygłasza słowo o organizacji i zasadach dzisiejszej jazdy i ... można ruszać.



Czy to z emocji czy listopad nas rozpieszcza ? 


Nie trzeba było długo czekać i na drugim przystanku trofeum trafia na najmłodszą rękę w rodzinie.


Szczęśliwi zdobywcy śladów lisa. 


Ostatni etap zabawy to poszukiwania lisicy - niektórzy jednak polują na inną zdobycz ...


... obok takiego zjawiska nie można przejść obojętnie. 


Tymczasem ... lisica upolowana, król polowania wraz ze zwierzyną.


Zdobycze przytroczone do rumaków - czas na wielkie zakończenie.


Na finiszu dzisiejszej imprezy, w Gospodzie Lawendowej czekała na nas jesienna Joanna  z lisimi  i rowerowymi akcentami. 


Niespodzianką były nagrody przyznane i wręczone na zakończenie sezonu przez Szczecin na rowerach za różnorodną działalność rowerową na terenie naszego miasta. Nagrody jak na rowerzystów przystało to ... szprychy. 


Srebrna szprycha dla Niewidomych na tandemach na ręce Siwobrodego.


Złote szprychy dla szczególnie zasłużonych - Madbike czyli Joanna należy do nich z całą pewnością.


Po części oficjalnej - czas na odpoczynek i przyjemności, upominki dla zdobywców śladów,  


aromaty prosto z grilla i ...


... żurek z ogniska.


Niektóre lisy jednak gustują w deserach przed obiadem, ale Gospoda Lawendowa nie zawiodła i tutaj.


Wszystko co dobre szybko się kończy, wracamy do domu po liściastym kobiercu.


Jest siódmy listopada, a na zewnątrz jest prawie 17 stopni :)

Serdecznie dziękuję Szczecinowi na rowerach, a szczególnie Joannie za wyróżnienie mojego bloga Srebrną szprychą - jest mi niezmiernie miło i czuję się zobowiązana do dalszej może bardziej systematycznej pracy :)
Chociaż niezmiennie zaskakuje mnie, kiedy dowiaduje się że ktoś czyta to co piszę :) 


wtorek, 27 października 2015

migawka w drodze

Nie mogłam się powstrzymać ... 


Codziennie jadę tą sama ścieżką, ale tylko czasami ścieżka okazuje swoje inne oblicze. Zaprasza mnie tunel światła, chociaż póki co pozostaję na tym łez padole.


Liście, liście ... ślisko, dziury pod dywanem, ale za to ten zapach.


Platany ...


... trochę mgły ...


... i przymrozek na deser

Najpiękniejsza pora roku. Złota. 

niedziela, 4 października 2015

nadprogramowa wycieczka październikowa


Październikowa słoneczna i ciepła niedziela to fantastyczny dzień na dokończenie przerwanej przez ulewę wycieczki po Cmentarzu Centralnym. Co prawda organizowane przez "Rowerowe podróże małe i duże" wycieczki zakończyły się oficjalnie wyprawą do Kołobrzegu, ale dziś odbędzie się obiecana i nieoficjalna kontynuacja TEJ pamiętnej wyprawy.


W miejscu zbiórki zebrało się ok. 30 zainteresowanych - co ciekawe, nie tylko tych, którzy brali udział w pierwszej części wycieczki. 



Dzisiejsza opowieść po największym cmentarzu w Polsce rozpoczynamy od głównej osi założenia, na której znajduje kaplica cmentarna, staw z fontanną i kwatera wojenna żołnierzy polskich i radzieckich.


Kwatera wojenna zwieńczona jest pomnikiem Braterstwa Broni z symbolicznymi skrzydłami husarii składającymi się w literę V.


Niepozorny i niezbyt atrakcyjny pomnik upamiętniający wieloletniego dyrektora Cmentarza Centralnego Georga Hanniga, któremu to zawdzięczamy dbałość o różnorodność drzew i krzewów oraz jednorodność materiałów wykorzystywanych przy tworzeniu pomników nagrobnych. Nie było na dawnym cmentarzu miejsca ani na granit ani na lastrico, było za to miejsce na wystawy nagrobków wykonywane przez czołowych rzeźbiarzy europejskich.


Zamyślona dziewczynka w jesiennej scenerii, okazała się być znacznie późniejszą niż nagrobek - została wykonana już w XXI w. - jednak kolor i faktura betonu są nie do odróżnienia.


Kierujemy się w kierunku traktu historycznego i mijamy dynamiczny pomnik Kombatantów, który bardzo przypomina mi szczecińskie jaskółki, które można podziwiać na placu Grunwaldzkim.


Na trakcie historycznym podziwiamy pomniki dawnych kupców - z symboliką związaną z Hermesem.


Stylizowane na antyczne kolumnady grobowce rodzinne.


I w końcu wspaniałe przykłady modernizmu, jak ta urna wsparta na czterech (prawie) doryckich kolumnach.


Gwoździem programu były podziemia ukryte wśród hektarów cmentarza, katakumby to dawne fragmenty fortyfikacji wzniesione w celach ... ćwiczebnych - tu żołnierze wprawiali się w zdobywaniu XIX w. umocnień.


Wychodzimy na powierzchnię i oglądamy przejmujący, i przerażający pomnik rodziny Riess przedstawiający czterech chłopców. Pomnik powstał po śmierci ojca rodziny, na podstawie ... zdjęcia z wakacji przedstawiającego czworo rodzeństwa, które prawdopodobnie do dziś żyje. Co ciekawe matka chłopców została pochowana także tu, u boku męża w latach XX w.


Są tez i inne przykłady współczesnej już sztuki nagrobnej ... 


Nasz przewodnik Michał Rembas w dawnym basenie, wśród modernistycznego założenia na polanie otoczonej sosnami. Infrastruktura gotowa do uruchomienia. Od 80 lat.


Naszą wycieczkę kończymy na wzgórzu przy pomniku Pionierów. Pożegnanie z przesympatycznymi organizatorem i przewodnikiem "Rowerowych podróży" - to był bardzo udany sezon, za co serdecznie dziękujemy i liczymy na jeszcze w przyszłym roku :)


sobota, 26 września 2015

Elegancka Masa Krytyczna


Piątkowe popołudnie mimo zapowiedzi, okazuje się być słoneczne i jak na wrzesień całkiem ciepłe. I w ten miły jesienny czas jedziemy na Elegancką Masę Krytyczną. Oj, stęskniliśmy się za czasami kiedy masy odbywały się w każdy ostatni piątek miesiąca ... ale ważne, że dziś mamy okazję wspólnie przejechać przez miasto i pokazać, że rower to bardzo elegancki środek transportu. 


Dzisiejsza Masa przejedzie przez miasto z hasłem: "Nie blokujemy ruchu ulicznego. Jesteśmy jego częścią".


Najlepszym przykładem, że rower łączy nie dzieli są nasi fantastyczni znajomi, którzy stęsknieni wspólnych miejskich przejazdów na masie stawili się całą trzypokoleniową rodziną. 


Różnorodność rowerów i kreacji rowerzystów jest oszałamiająca, i to właśnie stanowi o wyższości roweru nad innymi środkami lokomocji. Tu nie ma miejsca na unifikację, każdy z nas jest inny i stanowi jeden kolorowych elementów miasta.


Elegancja w stylu retro.


Joanna rowerowa aktywistka - zawsze elegancka i uśmiechnięta, jej wspaniałe zdjęcia tutaj.


Prezes Rowerowego Szczecina wygłasza mowę powitalną i zaprasza na otwarcie waRStadt.org, pierwszego w naszym mieście społecznego warsztatu rowerowego. 


W świetle zachodzącego słońca wesoła i dosyć spora rowerowa grupa wyjeżdża na podbój miasta.


Trójka wspaniałych, czyli mieszczuchy dają radę w masowym gąszczu. 


Charakterny blady róż.


Jesień odciska piętno na rowerach.


Wakacyjne znajomości odświeżają się jesienią. Wspomnienia z fantastycznej półkolonii "Dzieciaki na trzepaki" i pleciugowej gry miejskiej.


Faceci w czerni.


Masa zatoczyła koło i flankowani szczecińskimi wieżami zmierzamy do mety dzisiejszego przejazdu.


A metą dzisiejszego przejazdu jest jedna ze szczecińskich tajemnic - Stettiner Hallenschwimmbad czyli ... łaźnia, która funkcjonowała w powojennym Szczecinie, mieścił się tu nawet klub pływacki Delfin. Z 22 metrowym basenem, łaźnią parową i indywidualnymi wannami obiekt funkcjonował do roku 1985. Został zamknięty z powodu rzekomych awarii, dlaczego jednak został częściowo rozebrany ... być może łaźnia i basen stanowiły zbyt duży luksus jak na szczecińskie realia lat 80-tych XX w.


Dzisiaj w opuszczonym przez wiele lat budynku zaczyna się nowe, tu swoje miejsce znalazła kooperatywa Łaźnia -  czyli jak sami piszą: kawiarnia, showroom, czytelnia, galeria, prototypownia, rowerowy Warstadt, co-work. Jednym słowem miejsce, które tworzy miasto.


Na parterze kawiarnia - płacisz ile chcesz lub wymieniasz i rowerowy warsztat, gdzie obowiązuje samoobsługa pod okiem fachowca. 


Na piętrze dziś muzyka i miejsce gdzie można kupić przedmioty wykonane przez spółdzielnie uczniowskie oraz przestrzeń dla artystów.


Takiego widoku z okna życzymy na co dzień wszystkim członkom kooperatywy (i sobie).


Wegetariańskie przekąski od Spółdzielni Socjalnej Miedwie. O ilu fajnych miejscach można się przy okazji dowiedzieć.


Tak gwarnego wieczoru dawno nie było na podwórzu starej łaźni.


Niestety wrześniowe wieczory są dokuczliwie chłodne i powodują drżenie rąk u fotografa.


W końcu w domu.