niedziela, 27 kwietnia 2014

Test_1



Dziś czas na przetestowanie ścieżki rowerowej prowadzącej do Polic i ... naszych możliwości w nowym sezonie.
Ścieżka jest intensywnie uczęszczana, chwilami kostki chwieją się a krawężnik odpada. Jest jaka jest, ale jedzie się bezpiecznie przez prawie całą drogę Szczecin - Police. Ze ścieżki korzystają rowerzyści, biegacze i rolkarze - widać jak bardzo potrzebne są takie trasy i to nie tylko rowerowe.
Do Polic dojeżdżamy bez problemu. Krótka przerwa - nie jest z nami tak źle skoro nadal mamy ochotę jechać - i wracamy do Szczecina.


Jedziemy skrótem w kierunku Leśna - droga jest głównie pod górkę, ale za to przez las. Jedziemy spacerkiem słuchając ptasich treli, wąchając leśne zapachy i podziwiając wiosenną przyrodę.


Ten kwiat bardzo przypomina moje storczyki.


Czy ta paproć ma kwiat ?


To już prawie koniec. Wjechaliśmy na Podburzańską, za chwilę skręcimy w prawo i pędęm zjedziemy w kierunku Głębokiego. Strava pokaże maksymalną prędkość 48 km/h ... 

rowerem z książkami i z powrotem


Przychodzi taki dzień, w którym mole książkowe stwierdzają że czas przewietrzyć księgozbiór i uzbierać fundusze na ... następne książki :)
Taki dzień nastał wraz z VII Kiermaszem Książki Przeczytanej organizowanym przez szczeciński portal czytelniczy SzczecinCzyta.pl. Książek uzbierał się ok. 60 i należało je sprawnie przetransportować do celu. 


Książki zapakowaliśmy w sakwy, gorzej było z kartonami, które nie miały ochoty współpracować z bagażnikiem.


Udało się jednak całkiem sprawnie dotrzeć do celu nie miażdżąc przy tym kartonów. Rowery zaparkowane przed Pleciugą zostały natychmiast zasypane książkami. 


Dziewczynki w akcji.
Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona ilością osób biorących udział w kiermaszu - po obu stronach stoisk. Jeżeli wszystkie dzieci zostaną zarażone bakcylem czytelniczym wyrośnie nam sporo mądrych rodaków.


Wracamy z tarczą :)
Jasne Błonia pełne spacerowiczów i pachnące świeżą kawą.


Tymczasem Śródmieście skąpane w słońcu. Już prawie letnie popołudnie kusi spacerem.



Odkryliśmy jeszcze jedną miejską pokusę - pyszne ręcznie robione lody. Nie tanie. O smaku prawdziwym nie podobnym.


Kajmak z solą morską i liczi. Kto nie jadł niech koniecznie odwiedzi szczecińskie śródmieście.


Do lodziarni przynależy okno, w którym przycupnęła róża. Właściciele wystawili rząd kinowych krzeseł. Mieszczą się tylko one i nogi smakoszy. Resztę szerokiego chodnika zajmują samochody.  Szkoda, że mają pierwszeństwo.


Nasze rowery parkowały przed najstarszym sklepem rowerowym w Szczecinie. Niestety nie ma wigrusów ...
Wracamy.


Miejska sobota kończy się frontem i zaprasza do aktywnej niedzieli.


niedziela, 13 kwietnia 2014

Rodzinne Szczecińskie Święto Roweru



W kwietniową niedzielę odbyła się impreza pod hasłem Szczecińskie Święto Roweru. Reklamy było mało, wydarzenia na znanym portalu społecznościowym nie było, ale co to dla nas - gdzie wspólne rowerowanie tam i my :) 


Mimo niepewnej pogody zebrała się spora grupka zapaleńców w różnym wieku. Organizatorem spotkania był szczeciński oddział PTTK. Po powitaniu przybyłych i przydługim wstępie, rozpoczęła się niespodziewana część imprezy - konkursy.  


Było trochę uciechy dla najmłodszych, był konkurs na najstarszy rower - jakie były kryteria oceny nie zrozumiałam, miał być konkurs na najliczniej przybyłą rodzinę, ale nie doszedł do skutku.
Peleton w końcu ruszył w skromnej obstawie policji i odrobinę bezładnie. Niestety mimo ukłonów w stronę najmłodszych tempo było kompletnie nie dostosowane do ich potrzeb.  Trasa prowadziła w kierunku jeziora Głębokiego i z powrotem. Jadąc tempem rodzinnym zostaliśmy sami, a wracający w kierunku centrum organizator zapraszał nas do przyłączenia się ...   


Nie skorzystaliśmy z zaproszenia i zdecydowaliśmy się na świętowanie w sprawdzonym gronie.


A że nie ma rzeczy których się nie da przewieźć rowerem, z zorganizowaniem materiału na ognisko nie było problemu.



Ognisko rozpalone, ziemniaki się pieką ...


... ustawianie, przykręcanie i poprawianie powoli zaczyna się stawać tradycją.


Ziemniaki z ogniska. Brakowało jedynie maślanki.


Przesiąknięci zapachem ogniska wracamy do domu. 


niedziela, 6 kwietnia 2014

wiosenne metamorfozy


Oto wyczekany efekt rozkręcania, malowania, smarowania, wymienionych widełek, bagażników i czego tam jeszcze ... 


Nigdy już nie powiem że mam najbrzydszy rower w mieście. Mam najpiękniejszy biały rower i nie zawaham się go użyć :)


W końcu po wymuszonej przerwie doczekałam rowerowania w miłym rodzinno-przyjacielskim towarzystwie. 


Pretekstem do wycieczki był Mały Kontrapunkt, ale chodziło oczywiście o miłe spotkanie i rowerową przejażdżkę. A że do Pleciugi mamy niewiele ponad 4 km przejażdżka była strawna nawet dla rekonwalescentów.


Młode pokolenie zajęło się pracą twórczą ...


... podczas gdy pozostała część wycieczki zaangażowała się w znacznie poważniejsze przedsięwzięcia. 


Po dokonaniach artystycznych i pogawędkach na świeżym powietrzu chwila dla dwóch kółek czyli sprawdzenie czy wysokość siodełka i kierownicy pasują do właściciela. 


Na trawniku przed Pleciugą rozkwitają tęczowe balony, a my zbieramy się na domowe obiadki.


Dziewczyny coraz bardziej obyte z zasadami ruchu niedługo będą samodzielnymi rowerzystkami. Serce rośnie i duma rozpiera.


Jasne Błonia pełne spacerujących szczecinian spragnionych słońca i wiosny. Dopiero w wolne dni widać jak miastu brakuje wspólnych przyjaznych przestrzeni.


Kwintesencja odpoczynku - rower, miłe towarzystwo i piękna pogoda.