W tym roku w Szczecinie nietypowe Święto cykliczne - trzy punkty zbiórki, start trzech grup rowerzystów i jedna meta. My wyruszamy z lasu w mieście czyli z dzielnicy Głębokie.
Jedziemy najdłuższą ulicą - a właściwie aleją Szczecina. W porównaniu z poprzednimi edycjami nie ma nas za wiele - z Głębokiego wyruszyło ok. dwustu osób.
Mimo, że nie ma upału z przyjemnością korzystamy z cienia jakim obdarzają nas już prawie stuletnie dęby.
Jednak im bliżej centrum, zieleń cofa się w boczne uliczki, podążamy więc zielonym korytarzem w kierunku Jasnych Błoni.
Na Jasnych Błoniach spotykamy drugą grupę rowerzystów gotowych do przyłączenia się do rowerowego przejazdu.
Jest też drużyna Odjazdowego Bibliotekarza.
Przejazd pod najsłynniejszymi platanami w Polsce...
... i dziedzińcem Szpinakowego Pałacu.
Wspólny przejazd sprawia frajdę i starszym i młodszym.
Jedno z wielu rond Szczecina, wciąż pełen elegancji plac Grunwaldzki.
Jadąc wzdłuż Parku im. Stefana Żeromskiego w tłumie wyłapujemy marszałka województwa, który zmierza razem z peletonem w kierunku placu Mickiewicza.
Na miejscu spotykamy kolejnych znajomych - swoją drogą to chyba najbardziej towarzyskie Święto cykliczne, w którym uczestniczyłam. Co bardzo mnie cieszy :) i przy okazji wszystkich rozmówców serdecznie pozdrawiam :)
Tymczasem na trawniku piknik.
Rundą dookoła placu Mickiewicza kończymy Święto cykliczne 2018.
Dziękuję Rowerowemu Szczecinowi za nieustanne zaangażowanie i integrację szczecińskich rowerzystów.
Tradycyjnie - chcemy więcej wspólnych przejazdów :)