sobota, 27 maja 2017

dom na bagażniku


Z myślą o wakacjach dzisiaj próbujemy nasz nowy, wakacyjny dom.
Oczywiście lżejszy i większy od poprzedniego. Ma tylko jedną wadę pachnie - póki co - nowością, a powinien pachnieć kurzem, trawą i zeszłorocznymi wakacjami. 


A więc należy sprawdzić czy uda się napełnić go wspomnieniami oraz czy uda się w nim spać.


Raz ...


... dwa ...


... i trzy.

Poszło szybciej niż się spodziewaliśmy - i to bez instrukcji.


W środku częściowo bez podłogi, ale za to u siebie :) 


Próba przeszła pomyślnie, temperatura rośnie - czas wracać.


Po drodze jednak przyroda pokazuje nam swoje największe skarby.
Te, których nie doceniamy.


 Te, których nie zauważamy.


Piękne mokradła prawie w mieście. 
Mam nadzieję, że nigdy nie dotrze tu nasza "cywilizacja".

niedziela, 21 maja 2017

Odjazdowy 2017

Ponieważ - niestety - okazuje się, że tylko jakieś rowerowe wydarzenia są w stanie zmobilizować mnie do pisania dzisiaj właśnie zdarza się taka okazja.
Nie pomijam oczywiście presji otoczenia ;)



Rozpoczynamy. Pomarańczowe koło rowerowe z kartkami zamiast szprych mogłoby się stać symbolem niejednego nałogowego czytelnika, póki co jednak gromadzi głównie bibliotekarzy. Myślę, że byliśmy jedynymi "cywilami" wśród  wtajemniczonych. A może nie?



Książka do częstowania - dla każdego uczestnika i napotkanego mieszkańca Szczecina. Nie ukrywam, że skorzystaliśmy z okazji i udało nam się wyłowić parę ciekawostek ze wspaniałą odjazdową pieczątką. Oczywiście w kolorze pomarańczowym.


W pierwszej z odwiedzanych bibliotek - Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli - odkryłam taki oto fantastyczny cytat. To co czułam zawsze i podskórnie Jan Parandowski ubrał w słowa i poparł - nie tylko moją - wieczną tęsknotę za czytaniem.


Zagłębiamy się w meandry bibliotecznego magazynu ...


... gdzie na półkach znajdujemy to o czym tak naprawdę w tym wszystkim chodzi - tajemnicę książek.


A książki jak to książki czasem potrafią oderwać (się) od ziemi.


Przed następnym przystankiem - Międzywydziałową Biblioteką Uniwersytetu Szczecińskiego.  


Niektórzy, zamiast zwiedzać zagłębiają się w lekturę. Co w pełni rozumiem.



A biblioteka ta mieści się na terenie dawnego fortu Prusy. Mimo remontu przedwojenny klimat zachowała klatka schodowa z pięknymi granitowymi stopniami.


Od strychu po piwnice - wszędzie książki ...


Kolejny punkt wycieczki i zupełna odmiana klimatu. W końcu jesteśmy w pałacu. Pałacu Młodzieży


Z zewnątrz monumentalny, poważny, wyniosły - wewnątrz przyjazne wnętrza i wspaniali ludzie.


Naszym przewodnikiem jest rzeczniczka Pałacu, współzałożycielka portalu Szczecinczyta.pl - miejsca w sieci, które poleca i informuje o wszystkich wydarzeniach literackich w Szczecinie, promuje czytanie wśród dzieci i dorosłych. Poleca i recenzuje książki ważne, ciekawe, poruszające, poprawiające humor, ambitne i wszystkie inne, które naprawdę warto przeczytać.


Ale pałac to nie tylko biblioteka, ale miejsce twórczości najmłodszych w przeróżnych dziedzinach od ceramiki przez teatr do modelarstwa, a efekty prac można podziwiać na pałacowych korytarzach.


Z okien ostatniej biblioteki rozciąga się widok na - wciąż niedoceniane - szczecińskie podwórka.  


Z łącznika miedzy starym i nowym budynkiem Biblioteki Głównej i Muzeum Geologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, można dostrzec i taki obrazek.  


W nowej części klatka schodowa dodaje oddechu i jest rzeźbą wśród regałów.


A na regałach są i tacy, którzy chcą się wybić.


W części muzealnej zobaczyliśmy tajemnicze szczecińskie kule ...


... i historię ich odkryć.


W uniwersyteckim podwórzu nawet garaż pod platanem przyjął nobliwy wygląd.


Urywamy się z dalszej części wycieczki i na Jasnych Błoniach spotykamy takie oto rowerzystki.


Ponieważ ta majowa sobota obfituje w atrakcje po południu wspinamy się na wieżę Muzeum Narodowego.


Nie tylko panorama miasta z białymi i złotymi akcentami, ale i chmurno-słoneczny spektakl wynagrodził nam 226 stopni, po których wspięliśmy się na górę.


Można przy okazji zajrzeć na teatralne podwórko i podejrzeć życie gołębi w muzealnym kominie.


Na zakończenie rowerowego dnia klasyk na tle szczecińskich symboli.
Inwestycja w zabezpieczenie to podstawa.