niedziela, 29 maja 2016

gra w miasto


Z upalnym końcem maja nieuchronnie nadchodzą burzowe dni - oby jeszcze nie dzisiaj.
Jednak co zwiastuje mgła nad Odrą dowiemy się później - teraz spóźnieni pędzimy na spotkanie z Romanem Czejarkiem - dziennikarzem Polskiego Radia i miłośnikiem Szczecina. Pan Roman jest autorem kilku książek o historii naszego miasta, a teraz również współautor gry planszowej poświęconej Szczecinowi.


Kupiec Szczeciński - taki tytuł nosi gra - powstał z inicjatywy szczecińskiego wydawcy Piotra Owczarka. Gra oparta jest na założeniach podobnych jak Monopol, ale nie na jego licencji - jest to oryginalny pomysł obu Panów. Gra nie jest zwykłą planszówką, czyni ukłon w kierunku najnowszych technologii - przy każdym z możliwych do kupienia obiektów znajduje się kod QR pod którym można znaleźć historię fragmentu miasta.

Nie mogę się nie pochwalić - mam autograf Romana Czejarka na pudełku Kupca!


Po prezentacji gry przyszedł czas na opowieści szczecińskie. Myślą przewodnią wykładu - lub bajania jak sam powiedział autor - było wszystko co pierwsze oczywiście w Szczecinie. W opowieści swoje miejsce znalazły i słynne czterofajkowce wraz z legendarnym Vulcanem, i szczecińskie kina i teatry - kto wiedział, że szczecinianie oglądali na scenie Quo Vadis?, i wreszcie to, co jak się okazało nie tylko ja lubię najbardziej, niezwykłe historie zwykłych ludzi - tu jednak wypadałoby sięgnąć do książek autorstwa Romana Czejarka, szczególnie do Sekretów Szczecina.


Ponad godzina arcyciekawych historii, piękna dykcja radiowca i nieskazitelna polszczyzna - czego chcieć więcej? Czas płynie za szybko.
Po wykładzie dla chętnych turniej Kupca Szczecińskiego. My jednak już przebieramy nogami i myślimy gdzie by tu można zakupić Sekrety Szczecina ... 


Przed Muzeum jeszcze jedna atrakcja można - jeśli ktoś czuje się na siłach i jest pewny że nie rąbnie siebie lub sąsiada w kolano - wybić monetę 1 Gryf Szczeciński.  


Co prawda nie własnoręcznie wybity, ale jaki błyszczący i jedyny w swoim rodzaju Gryf.


Przed wejściem okazuje się, że nie tylko my wybieramy najlepszy środek lokomocji.


Kierunek Stara Rzeźnia i Kubryk Literacki tam na pewno znajdziemy to czego szukamy. 


Na miejscu okazuje się, że trafiliśmy na wystawę makiet kolejowych - niesamowity świat zmniejszony do skali liliputa. Podglądanie życia zawiadowców stacji czy pogrzebu na pobliskim cmentarzu z okien takiego pociągu byłoby niezwykłym przeżyciem. 


I w końcu chwila spokoju i pierwsze spotkanie z nową książką. 


Dobrze, że są dwie części bo byłaby wojna kto pierwszy czyta.


Największa scenografia w mieście.


Specjalne podziękowania dla szczecińskiej FiKi - bez Was nie byłoby tego inspirującego dnia i tylu czytelniczych (a teraz i hazardowych) emocji. 

Dziękujemy i prosimy o więcej :)

niedziela, 22 maja 2016

stare i nowe tajemnice miasta

Szczecińska Noc muzeów dla nas zaczyna się w samo południe - spacerem literackim.
Start wycieczki jest w bardzo dogodnym miejscu - przy jedynym w Szczecinie strzeżonym parkingu rowerowym.


W ramach organizowanego przez empik festiwalu literackiego Apostrof spotkanie niesamowitego Przemka Głowy z autorem Sedinum - Leszkiem Hermanem. Sedinum to pierwsza książka, która w klimacie rodem z Dana Browna przedstawia mrożącą krew w żyłach historię szczecińskich skarbów. 
Skarby skarbami, ale miejsca przedstawione w książce są jak najbardziej realne i kryją mnóstwo nieznanych historii.


Wyruszamy więc odkrywać szczecińskie tajemnice tropem przygód bohaterów książki.


Przystajemy pod Bramą Portową - to w jej pobliżu rozpoczyna się akcja książki. 
Nie czytającym powiem tylko, że fabuła rozpoczyna się od katastrofy budowlanej, która odkrywa tunel, a w nim ciężarówkę z czasów wojny z wiozącą sarkofag jednego z pomorskich książąt.


Sama brama portowa stoi w miejscu i dosłownie na dawnych fortyfikacjach - szwedzkich i pruskich. Na wschodniej elewacji jednak można odnaleźć echa jeszcze starszej historii - rodem z czasów antycznych - gdzie bóstwo wody Viadrus zasila rzekę z dzbana, nad którą wznosi się miasto. Co ciekawe to zapomniane dziś bóstwo trzymając w prawej ręce wiosło zapewnia rzece żeglowność ... czyżby to zemsta Viadrusa blokuje od lat pogłębienie toru wodnego Odry? 


Jednak, aby zgłębić tajemnice historii grodu nad Odrą niezbędna jest wiedza to kolejnym przystankiem jest siedziba Książnicy Pomorskiej gdzie bohaterowie Sedinum poszukują związków rodów pomorskich z tajemniczymi organizacjami.


Na elewacji pobliskiego Pomorskiego Uniwesytetu Medycznego królują detale o ukrytych znaczeniach, zawarł je na tej elewacji Wilhelm Schwartau Meyer - chyba najbardziej zasłużony dla Szczecina architekt.


Na króciutkim fragmencie ulicy Staromiejskiej do dziś czuć klimat dawnego Szczecina z maleńkimi zakładami rzemieślniczymi. 


Stare i nowe pod jednym niebem.


Na Wałach Chrobrego gdzie - prawie - rozgrywa się finisz Sedinum rozstajemy się z arcyciekawą wycieczką i ruszamy dalej - na południowe rubieże.


Po pełnym emocji przejeździe ulicami Szczecina - kto przejechał rowerem przez rondo turbinowe - z całą rodziną - ten wie o czym mówię - cmentarz centralny jawi się ostoją ciszy i spokoju.


Tajemniczy święty Jerzy. Na czyją pamiątkę i czyim patronem? 


Pomnik Braterstwa Broni najnowsza historia obejmuje ramionami zwycięstwa przedwojenną historię miasta.


Nasza rodzinna najnowsza historia, czyli nowy rower. Pierwszy dorosły, treking dla młodej rowerzystki - czy zostanie fanką marki Liv? To się okaże, tu jednak chciałabym podziękować Madbike za sprawienie ogromnej frajdy całej rodzinie :)


Odeszły w niepamięć kolana obijające o kierownicę i ostatnie miejsce w peletonie - teraz to my mamy problem żeby dogonić własne dziecko. 


Z powrotem w mieście.
Tramwaj, którym moje pokolenie jeździło do przedszkola ... drewniane ławki, przesuwane drzwi i dźwięk jakiego nie słychać już w mieście. Dzisiaj z okazji Nocy Muzeów wozi mieszczan przypominając nie tak dawne chwile.


W siedzibie książąt pomorskich ogromna kolejka - zamek udostępnia swój dach turystom. 


Mały dziedziniec. Katedra. Dachy śródmieścia. Klimatyzatory i czerpnie powietrza - to wszystko razem tworzy krajobraz miasta - intrygujący i piękny.
Wraca wspomnienie porannej wycieczki i lektury Sedinum - tam dach zamku, a raczej świetliki nad pracownią konserwatorską odegrają znaczącą rolę.


Wyłaniające się spośród otynkowanych, jasnych ścian zamku czerwone dachy sprawiają, że rodowity szczecinian zaczyna zastanawiać się czy to aby na pewno moje szare, ceglane i granitowe miasto? Czy to południe europy? Czy to miasto idealne? Czy jestem na wakacjach czy w domu?


Zastanawia mnie tylko dlaczego te widoki oglądam wspólnie z tłumem szczecinian dopiero teraz? 


Mgły zasnuwają rozlewiska Odry - Viadrus przypomina o swoim znaczeniu dla miasta.


Biała korona wśród czerwonych dachów i szkła. Nowe i stare. Razem. Bez zgrzytów.


Zejście z tarasu przez schody prowadzące na wieżę zamkową.


Wąsaty kot z trudem znosi dzisiejsze tłumy ... tylko do północy.


Wspaniała pełnia odprowadza nas na pachnące bzami i rozśpiewane słowikami Pogodno.
Dobranoc.

niedziela, 15 maja 2016

Odjazdowy Bibliotekarz 2016

Koniec i początek. 


Odjazdowy bibliotekarz 2016 - jak co roku w maju książki i rowery wyruszają we wspólną trasę. Dziś wyjątkowo długą, bo celem przejażdżki jest fabryka benzyny syntetycznej w Policach.   


Ponieważ biblioteczny przejazd organizowany jest przeważnie w połowie maja - pogoda często płata figle - w końcu to dni trzech ogrodników. Na horyzoncie zbierają się czarne chmury, pozostaje mieć nadzieję, że prysznic zostanie nam oszczędzony.


Jasnymi Błoniami jak z obrazu Renoira zmierzamy w kierunku punktu zbiórki.


Jest nim siedziba szczecińskiego oddziału IPN - willa o bardzo ciekawej historii. Powstała dla armatora okrętowego Hermana Ippena, po wojnie była siedzibą Konsulatu ZSRR a potem Rosji. 


Ze względu na specyficzną instytucję budynek więc jest wciąż niedostępny dla przeciętnego obywatela. Oglądając willę z zewnątrz na elewacji wciąż można podziwiać detale wskazujące na profesję pierwszego właściciela.


W przednim kole kolejna szprychówka. Jest nas kilkanaście osób, a więc i numer niezbyt wysoki. Książki do poczęstowania rozdane, robi się coraz zimniej najwyższy czas ruszać w drogę.


W niewielkim, ale sympatycznym składzie jedziemy w kierunku Polic. Ponieważ umiejętności i forma uczestników są bardzo zróżnicowane tempo dostosowujemy do najsłabszych uczestników - taki gest na wspólnej wycieczce sprawia, że jazda to prawdziwa przyjemność - nie wyścigi czy rywalizacja, a radość ze wspólnej jazdy. 


Niespiesznym tempem, ale już porządnie głodni dojeżdżamy do biblioteki w Policach.


Zwiedzamy budynek biblioteki - samotną kamienicę przy dawnym rynku polickim. Bardzo kolorowymi akcentem wśród księgozbioru była wystawa ilustracji "Kocia fantazja" Wiesławy Burnat.
Posileni strawą duchową i ... cukierkami, którymi poczęstowały strudzonych podróżnych polickie bibliotekarki, ruszamy w dalszą drogę.  


W powiększonej grupie docieramy do celu dzisiejszego przejazdu - terenu dawnej Hydrierwerke Pölitz AG, dzisiaj siedziby Stowarzyszenia Przyjaciół ziemi Polickiej Skarb. W dawnych bunkrach mieści się muzeum prowadzone przez Skarb, a same ruiny fabryki można oglądać w pobliżu.



Nie wszyscy uczestnicy są zainteresowani historią tego miejsca.


Podczas gdy niektórzy wyruszają na spotkanie z przeszłością ...


... inni już posilają się na świeżym powietrzu.


Pora pożegnać przesympatyczne towarzystwo i wracać.


Jedziemy w kierunku Siedlic, początkowo ścieżką rowerową, przez samą wieś niezbyt bezpieczną drogą, by za chwilę odbić w leśne skróty.


Trzymając się czerwonego szlaku "Ścieżkami dzików" po drodze mijamy 600 letni i niezbyt już żywotny dąb Bogusława X. Czy książę rzeczywiście odpoczywał w jego cieniu nie wiadomo, dzisiaj odpoczynek w tym miejscu nie należy do najprzyjemniejszych.


Polecam jednak ten niezbyt łatwy, ale sympatyczny szlak turystyczny wyprowadzający na wzgórza Warszewa. 


Z serdecznymi podziękowaniami i gratulacjami wytrwałości dla organizatorek corocznych przejazdów. 
Do zobaczenia za rok na rowerze, a wcześniej w bibliotece :)