Koniec i początek.
Odjazdowy bibliotekarz 2016 - jak co roku w maju książki i rowery wyruszają we wspólną trasę. Dziś wyjątkowo długą, bo celem przejażdżki jest fabryka benzyny syntetycznej w Policach.
Ponieważ biblioteczny przejazd organizowany jest przeważnie w połowie maja - pogoda często płata figle - w końcu to dni trzech ogrodników. Na horyzoncie zbierają się czarne chmury, pozostaje mieć nadzieję, że prysznic zostanie nam oszczędzony.
Jasnymi Błoniami jak z obrazu Renoira zmierzamy w kierunku punktu zbiórki.
Jest nim siedziba szczecińskiego oddziału IPN - willa o bardzo ciekawej historii. Powstała dla armatora okrętowego Hermana Ippena, po wojnie była siedzibą Konsulatu ZSRR a potem Rosji.
Ze względu na specyficzną instytucję budynek więc jest wciąż niedostępny dla przeciętnego obywatela. Oglądając willę z zewnątrz na elewacji wciąż można podziwiać detale wskazujące na profesję pierwszego właściciela.
W przednim kole kolejna szprychówka. Jest nas kilkanaście osób, a więc i numer niezbyt wysoki. Książki do poczęstowania rozdane, robi się coraz zimniej najwyższy czas ruszać w drogę.
W niewielkim, ale sympatycznym składzie jedziemy w kierunku Polic. Ponieważ umiejętności i forma uczestników są bardzo zróżnicowane tempo dostosowujemy do najsłabszych uczestników - taki gest na wspólnej wycieczce sprawia, że jazda to prawdziwa przyjemność - nie wyścigi czy rywalizacja, a radość ze wspólnej jazdy.
Niespiesznym tempem, ale już porządnie głodni dojeżdżamy do biblioteki w Policach.
Zwiedzamy budynek biblioteki - samotną kamienicę przy dawnym rynku polickim. Bardzo kolorowymi akcentem wśród księgozbioru była wystawa ilustracji "Kocia fantazja" Wiesławy Burnat.
Posileni strawą duchową i ... cukierkami, którymi poczęstowały strudzonych podróżnych polickie bibliotekarki, ruszamy w dalszą drogę.
W powiększonej grupie docieramy do celu dzisiejszego przejazdu - terenu dawnej Hydrierwerke Pölitz AG, dzisiaj siedziby Stowarzyszenia Przyjaciół ziemi Polickiej Skarb. W dawnych bunkrach mieści się muzeum prowadzone przez Skarb, a same ruiny fabryki można oglądać w pobliżu.
Nie wszyscy uczestnicy są zainteresowani historią tego miejsca.
Podczas gdy niektórzy wyruszają na spotkanie z przeszłością ...
... inni już posilają się na świeżym powietrzu.
Pora pożegnać przesympatyczne towarzystwo i wracać.
Jedziemy w kierunku Siedlic, początkowo ścieżką rowerową, przez samą wieś niezbyt bezpieczną drogą, by za chwilę odbić w leśne skróty.
Trzymając się czerwonego szlaku "Ścieżkami dzików" po drodze mijamy 600 letni i niezbyt już żywotny dąb Bogusława X. Czy książę rzeczywiście odpoczywał w jego cieniu nie wiadomo, dzisiaj odpoczynek w tym miejscu nie należy do najprzyjemniejszych.
Polecam jednak ten niezbyt łatwy, ale sympatyczny szlak turystyczny wyprowadzający na wzgórza Warszewa.
Z serdecznymi podziękowaniami i gratulacjami wytrwałości dla organizatorek corocznych przejazdów.
Do zobaczenia za rok na rowerze, a wcześniej w bibliotece :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz