niedziela, 29 lipca 2012

POD czyli Pracownicze Ogrody Działkowe

Ponieważ sobotę należy spędzać pracowicie wybraliśmy się na tak zwane łono przyrody i odwiedziliśmy działkę. Lokalizacja : wzgórza Warszewskie, podjazdy jak w Karkonoszach, temperatura jak na Saharze - sama przyjemność. Trasa z naszego Pogodna ok. 13 km, różnica wzniesień ok. 70 m.
Ale za to jakie widoki ... jezioro Dąbie pełne białych żagli i zamglone wzgórza puszczy Bukowej - fotki z komórki niestety, więc nie wszystko widać


Po wczołganiu się na wszystkie góry czekały na nas pyszne nagrody i masa robali, od których prawdziwy mieszczuch ucieka z krzykiem :)



Z powyższych niewiele dojechało do domu, trochę borówek dotrwało do popołudniowej bezy.





Niektórzy na POD mieszkają, więc kwestia wywłaszczenia jest gorącym tematem wśród działkowców. Same ogrody uważam za super sprawę dla mieszczuchów, ale sam zarząd to państwo w państwie - płacimy czynsz nie wiadomo komu, płacimy za nieskoszoną za płotem trawę i dostajemy oceny za wygląd ogrodu ... Do szału mnie doprowadzają panowie żywcem wyjęci z czasów gomułkowskich, którzy uważają się za pierwszych po bogu. Jednym słowem działkowcy na działki, działacze za płot !


Na zakończenie jeden z moich ulubionych letnich motywów zwany rzepem - nie wiem jaka jest prawidłowa nazwa. Pięknie wygląda i super się czepia :)





czwartek, 26 lipca 2012

stary cyfrowy Szczecin

Dzisiejszym pięknym letnim wieczorem odwiedziliśmy Szczeciński Inkubator Kultury. Zwabił nas pokaz filmów realizowanych dawniej przez przyzakładowe (!) kluby filmowe tworzące materiały na temat naszego miasta. Dziś odtwarzane z nośników cyfrowych - mozolnie skanowane i nagrywane na DVD, możemy oglądać dzięki garstce zapaleńców w cyklu Stary cyfrowy Szczecin. Pokaz był króciutki trwał ok. 10 minut i składał się z wprowadzenia w klimaty morskie, potem był świetny reportaż z roku 1972 z mnóstwem szczegółów dotyczących samego miasta i jego mieszkańców. Na zakończenie prowadząca obdarowała nas edycjami płytowymi poprzednich pokazów cyfrowego Szczecina.
Wracaliśmy więc w świetnych humorach i podziwialiśmy przepiękny zachód słońca.  




Park Kasprowicza, amfiteatr i Ptaki Hasiora. Ile to razy Ptaki zmieniały miejsce ? Najwcześniejsze jakie pamiętam to plac Zgody.


Na zakończenie miły widoczek : można skorzystać z toalety w europejskich warunkach i nawet jest gdzie zaparkować rower. 




wtorek, 24 lipca 2012

Trasa Zamkowa i Zdroje

We wtorek wybraliśmy się do Zdrojów i przy okazji testowaliśmy słynną już ścieżkę rowerową biegnącą wzdłuż Trasy Zamkowej i dalej na prawobrzeże. Niestety do miana ścieżki rowerowej to jeszcze sporo brakuje : jedzie się po dziurach, jest tak brudno że nie widać pasów, a od pasa, którym jeżdżą samochody ciężarowe rowerzystę dzieli plastikowy krawężnik z wbitym pachołkami. Samochody mijały mnie z prędkością powyżej 50 kmh więc jazda nie należała do przyjemnych. Do tego należy dodać, że nasze kochane miasto wydało na to jedyne 13 milionów złotych polskich. Bez komentarza.

Oprócz jakości, trasa przyjemna bardziej z górki niż pod górkę. Najgorszy odcinek - wjazd do samego szpitala - masakra, ale 3 zł zostało w kieszeni ( tyle trzeba zapłacić za wjazd na teren szpitala samochodem ).

Jedna rzecz wyprowadziła mnie z równowagi : kiedy wczołgałam się już na Trasę Zamkową i miałam przed sobą piękną panoramę z Zamkiem po lewej okazało się, że aby dostać się do miasta trzeba zjechać na ul. Jana z Kolna, minąć nabrzeżem ( bez ścieżki ) Wały Chrobrego, przejechać na drugą stronę i znowu czołgać się pod górkę żeby wyjechać obok teatru Kana. Jakiś obłęd.
Przy okazji pozdrawiam panią w samochodzie nauki jazdy, który zajechał mi drogę na rondzie w Zdrojach !

Dzień był piękny  - widoki także mnie jednak zainteresowały murale, które od jakiegoś czasu można podziwiać w mieście. Te poniżej widziałam po raz pierwszy - do tego z takiej perspektywy.




Ten poniżej to jeden z nielicznych, jeżeli nie ostatni mural z lat 60-tych XX w.


Swoją drogą szczecińskie murale to temat na osobny post - jeszcze do nich wrócę.

niedziela, 22 lipca 2012

Jarmark Jakubowy i szczecińskie rzeźby

W końcu ciepło i słońce ! Aż się chce chcieć :)
 Wybraliśmy się więc na Jarmark Jakubowy przy placu Katedralnym.  Na jarmarku pysznie - sery, miody, także pitne, piwa czeskie i lokalnych browarów  - ciemne moje ulubione -  i podpiwki, poza tym mnóstwo rękodzieła - przepiękne torby skórzane i dużo ciekawej ceramicznej biżuterii. Muszę przyznać, że większość stoisk na dobrym poziomie, z kiczu zauważyłam tylko jedna panią udającą malarkę, nawet jelenia nie miała. Stoisk dużo, ludzi też, niestety organizator nie przewidział takiej ilości odwiedzających i wzdłuż ul. Grodzkiej tworzył się zator i robiło się trochę nerwowo. Nie omieszkaliśmy wydać paru złotych na miód chojeński - wybrałam gryczany, mój ulubiony i kubek podpiwka.
W drodze powrotnej postanowiłam uwiecznić pomniki i rzeźby, które mijam na Złotym Szlaku.


Pierwsza jednak jest mocno zniszczona rzeźba przy ul. Mariackiej. Nie lubię zabudowy kwartałów Mariacka-Farna-Grodzka, ale ten element uważam za udany. 



Pomnik Wdzięczności dla Armii Radzieckiej. Ogołocony z wieńczącej gwiazdy, moim zdaniem dobrze wpisuje się w przestrzeń placu Żołnierza, znielubiony przez poprawnych politycznie i zaniedbany, a szkoda - schody aż się proszą żeby na nich przysiąść, zupełnie jak na Vaclavskich Namesti w Pradze.
Plac Lotników. 


Bartolomeo Colleoni w pełnej krasie - szkoda tylko, że po oczyszczeniu wygląda jak z plasteliny. Podobną krzywdę zrobiono Gęsiareczce na barlineckim rynku. Cóż to za metoda, która zamiast wydobywać urok zniekształca ? 


Dwie rzeźby, których data powstania jest dla mnie zagadką. Wydaje mi się, że nie są starsze niż lata 90-te XX w. Ta po lewej chyba chciała być fontanną. Smutny jest los fontann w naszym mieście - podobnie jak tej autorstwa prof. Wilka przy al. Wojska Polskiego.


Jedna z moich ulubionych rzeźb - granitowy Gołąb. Pomazany i brudny - lepszy taki czy z plasteliny ? Stylistycznie wygląda lata 60-te XX w. Być może pochodzi z pleneru rzeźbiarskiego jakie dawniej były organizowane w Szczecinie. Przy gołębiu jacyś znajomi rowerzyści :)


Abstrakcja. Podobna rzeźba stała w Międzyzdrojach w parku przy ul. Parkowej. Obecnie w tym miejscu jest fontanna z czymś co miało być rzeźbą - klimat jak wiecznie nieczynna fontanna przy deptaku Bogusława :(

Przy placu Grunwaldzkim.


Na zakończeniu osi placów Żołnierza-Lotników-Grunwaldzki stoi pomnik Marynarza-sternika autorstwa niedawno zmarłego Ryszarda Chachulskiego.

Przy alei Jana Pawła II wzdłuż najładniejszej ścieżki rowerowej i pieszego deptaka w Szczecinie znaleźć można takie oto kwiatki.




Z tego zestawu najlepsza moim zdaniem jest trzecia z kolei Magnolia.





Bardzo ciekawa rzeźba - trochę młodsza od Gołębia i Magnolii, ale pełna wyrazu. Na mój prywatny użytek tytuł Czytający. 


Pomnik Gryfa przed Urzędem Miasta. Efektownie oświetlony w nocy.



I na koniec pomnik Czynu Polaków autorstwa Gustawa Zemły. 

Jak na jedną wycieczkę to dużo i nie dużo. Wszystkie pomniki skupione są wzdłuż Złotego Szlaku, miastu brakuje pomników, rzeźb i fontann w różnych częściach miasta, w parkach i na skwerach. Bez tych elementów nie zafunkcjonują przestrzenie publiczne, a o to czy szczecinianom brakuje miejsc spotkań w plenerze odpowiedzą Jasne Błonia w słoneczne dni.




poniedziałek, 16 lipca 2012

Mierzyn-Bezrzecze-Wołczkowo-Głębokie

Niedzielna wycieczka opłotkami Szczecina. Jadąc z Mierzyna w kierunku Bezrzecza napotkaliśmy taką oto konstrukcję. Miała to być chyba wieża widokowa, niestety widoki z niej są marne za to brzydotą poraża.  



Najładniejszy był widok na nasze rowery :)


Na przedpolu Głębokiego można za to napotkać takie oto znaki. Pozostałości po nieczynnym już poligonie. 


Nad samym jeziorem pochmurno, ciemno i pełno meszek.


Ponieważ jednak byliśmy zmęczeni po pokonywaniu wzniesienia na Bezrzecze doczekaliśmy się pogody. Nawet mój mieszczuch był zdziwiony.



Przy okazji korzystałam z aplikacji Endomondo, która okazała się beznadziejna. Nie można tego zminimalizować żeby robić zdjęcia - wisi cały czas na wierzchu. Niniejszym wracam do Stravy - nie jest tak efektowna ale liczy kilometry tak jak trzeba, Endomondo dolicza ok 1 km na 10 poza tym liczy kalorie nie wiedząc ile ważę :)

Urzędy i biblioteki

Dzisiaj dzień rozliczeń z bibliotekami MBP moja najbliższa filia nr 8 przy mojej ul. Konopnickiej i filia nr 43 przy ul. Klonowica - zagrożona zamknięciem, może jednak przetrwa. Po drodze jednak taki oto widoczek:


Kto miał tyle zdrowia żeby to wypić i fantazji żeby ustawić ? Co prawda miejsce jest w pobliżu uczelni, ale do licha przecież to wakacje ! 



12,0 km! Check it out on Strava: http://app.strava.com/activities/13545263

niedziela, 15 lipca 2012

Zamek przejazdem

Tym razem króciutko. Byłam na zamku przejazdem przy okazji odwiedzenia WKZ. Mimo środka tygodnia coś się jednak działo - grało i się wystawiało ja jednak zwróciłam uwagę na niesamowite grafitti na murze bramy wjazdowej od strony ul. Kuśnierskiej.


Bardzo klimatyczne - przypomniało mi spektakl pantomimy teatru Derevo jaki widziałam na dużym dziedzińcu dwa lata temu. Spektakl był świetny i mam nadzieję, że jeszcze zobaczę Derevo w akcji. 
Pozytywny rowerowy element znalazłam na małym dziedzińcu. Co prawda stojak typu łamacz kół, ale przesłanie słuszne. 


Ostatni rzut oka na wieżę i do pracy !


sobota, 14 lipca 2012

Świnoujście - Międzyzdroje

Dzisiaj nie ze Szczecina, a z nadmorskiego Świnoujścia. Miasto odwiedziłam niestety nie jako letniczka, ale przyjechałam do pracy. Razem z moją elektryczką inwentaryzowałyśmy ten oto piękny budynek.



Proszę nie zwracać uwagi na stan, ale na formę. Budynek w klimacie naszego Pogodna, dwuklatkowy z czterem mieszkaniami na klatce. Mam słabość do architektury i sztuki z lat 20-30 XX w., poniżej więc garść zdjęć elementów, które mnie urzekły. 


Mały, ale użyteczny. Element umożliwiający utrzymanie drzwi w pozycji otwartej. Dzisiaj mamy prostackie nóżki przykręcane do skrzydła drzwi, dawniej jednak skrzydła były z litego drewna i szkoda było je niszczyć.



Oryginalny klosz lampy na klatce schodowej - prosta forma nawiązująca do nadmorskiego położenia budynku.


Mimo że zamalowane olejnicą balustrady i słupki robią wrażenie. Proste, masywne i przemyślane, kanciasta forma charakterystyczna dla lat 30 XX wieku.


Drzwi wejściowe zachowały oryginalną formę tylko w jednej z dwu klatek. Mocno przeszklone i dosyć szerokie czego niestety nie widać na zdjęciu.


Ostatnie element - nieczynne przyłącze energetyczne i pozostałość po nim - porcelanowe izolatory na ścianie zewnętrznej.


Ostatni świnoujski element - rzeźba w parku Zdrojowym, podobna w stylu do rzeźb stojących w Szczecinie przy al. Jana Pawła II przed Urzędem Miasta.
Na koniec nie może zabraknąć morza. Niestety po słonecznym przedpołudniu, zrobiło się pochmurno i deszczowo, pozostał tylko spacer pustawą plażą.