sobota, 26 stycznia 2013

Zimowa Masa Krytyczna

Szczecin, plac Lotników godz. 18, styczniowy mroźny piątek. Pod pomnikiem Colleoniego grupka rowerzystów, nie wyglądających na zmarzniętych mimo zapowiadanych - 8 stopni.


Colleoni na piedestale, poniżej humory dopisują.


Zebrała się spora grupka ok. 50 osób, co przy tej pogodzie i tak było sukcesem. Tym razem przeważały kaptury, grube kurtki i obowiązkowo rękawiczki w różnych wydaniach tzn mniej i bardziej profesjonalne. Ja miałam okazję wypróbować skarpetki dla narciarzy (!) pod mało profesjonalnym obuwiem - zdały egzamin na szóstkę.
Przejazd przez miasto był cichutki ( być może niewiele słyszałam spod czapki i kaptura :) ). Nie obyło się bez scysji z kierowcami, którym najwyraźniej nie mieściło się w głowie hasło masy "rower nawet zimą jest dobrym środkiem transportu do przemieszczania się, choć warunki czasem bywają niesprzyjające". Niestety tym razem było widać niesubordynację niektórych ( zwłaszcza młodszych ) uczestników masy - mimo obowiązku nie mieli oświetlenia, jeździli po chodnikach przeganiając pieszych - szkoda, bo jednym z zadań masy jest pokazanie innym uczestnikom ruchu kultury jazdy rowerzystów.
Muszę za to pochwalić eskortujących nas panów z policji i żandarmerii wojskowej, którzy sprawnie "przeprowadzili" nas przez ronda i duże skrzyżowania, blokując nawet co bardziej krewkich przechodniów. Nie oszczędzali także niesfornych rowerzystów głośno przypominając o obowiązku jazdy po prawej. 


Masa zakończyła się spokojnie i bez wywrotek - jeździliśmy po dobrze odśnieżonych i czarnych ulicach. Niestety nie było zbiorowego zdjęcia, pozwoliłam więc sobie uwiecznić aktyw rowerowego szczecina na tajnej naradzie już po masie.



Tradycyjnie jedziemy jeszcze trochę się poruszać, ponieważ jest spory mróz i blokady niestety odmawiają posłuszeństwa jedziemy tylko w okolice Zamku Książąt Pomorskich, który ostatnio zajął pierwsze miejsce w plebiscycie "Zamki w Polsce - wybierz ulubiony" - można polemizować, ale to miła wiadomość. 


Na przejściu dla pieszych przy Kaskadzie można spotkać bardzo tajemnicze postacie.


Tuż przy zamku, przy domkach profesorskich spotyka mnie mało przyjemne bliskie spotkanie pierwszego stopnia z oblodzoną jezdnią. Tym razem poszkodowany był rower - zgubił łańcuch. Po zebraniu się w sobie i założeniu łańcucha wracamy do domu.


Jeszcze rzut oka na Jasne Błonia. Zdecydowanie lepiej jeździ się po ubitym śniegu niż po lodzie - oczywiście myślę o rowerze, nie o łyżwach :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Test bidonu i inne kłopoty

Ile człowiek może wytrzymać bez jazdy na rowerze ? Zależy od stopnia zaawansowania cyklozy, u mnie wypada to średnio raz na tydzień niezależnie od pogody - pomijając różne choróbska.
Pochmurna i mroźna sobota nie odstraszyła nas od małej wycieczki, mamy w planie sprawdzenie promocji w szczecińskim Decathlonie i wypróbowanie nowiutkiego bidonu. 


Po ostatniej wyprawie rowery są wyczyszczone i nasmarowane, w bidonie moja ulubiona gorąca kawa z mlekiem, mróz szczypie w uszy - można jechać.


Śnieg nie pada już od paru dni, ścieżki jednak nie odśnieżone - tu korzystamy z chodnika ...


... a tu śmiało brniemy przez śniegi. Gdzieś pod spodem ukrywa się ścieżka. 


Jeziorko Słoneczne pod lodem, widoki rodem z dalekiej północy - przypomniał nam się film "Jak to się robi" z niezapomnianym duetem Himilsbach-Maklakiewicz polecam spora dawka świetnego humoru !
Niestety humory trochę nam się psują kiedy w moim rowerze odmawiają posłuszeństwa przerzutki, a rower Marka z uporem maniaka traci powietrze w tylnym kole. Nie poddajemy się i jedziemy, z przerwami na pompowanie dętki i pedałując w miejscu :)
Test 1 : kawa ciepła.


Zwycięstwo ! Dojechaliśmy, nasze rowery są jedynymi przy krytym stojaku. Pozostali klienci patrzą na nas podejrzliwie ... :)
Test 2 : kawa zimna.


Droga powrotna. Będzie ciężko - powietrze uchodzi co chwilę, trzeba prowadzić rowery.
Test 3 : kawa zimna, ale nie mrożona.


Alaska i alaska ...


Ponieważ czeka nas spory spacer decydujemy się na drogę przez cmentarz. Widoki przepiękne, wszelkie możliwe odcienie bieli i cisza - jedyny akcent kolorystyczny to czerwone kwiaty sumaka.


Widok na pomnik "Braterstwa broni"  - jedna z lepszych form rzeźbiarskich w naszym mieście, efektowna niezależnie od aury.
Test 5 : kawa zimna, nie mrożona. Nawet jej nie próbuję, sprawdzam tylko konsystencję - marzną nam ręce od prowadzenia rowerów za to w stopy ciepło :)
Drepczemy do domu.

sobota, 12 stycznia 2013

Zima, kawa i rower

Zima po raz drugi przypomniała sobie o Szczecinie.


Widoki mamy przepiękne, niestety nie mamy możliwości pojeździć rowerem :(
Żeby jednak zupełnie nie zgnuśnieć wybieramy się na sanki do Parku Kasprowicza. Po wczorajszej ślizgawce na ulicach mamy trochę stracha jadąc samochodem, ale na asfalcie jest "tylko" pośniegowa breja.
 Za to w parku bajkowo.


Teatr Letni w zimowej szacie.


Po spacerze, sankach, nieudanym bałwanie i udanej bitwie na śnieżki wracając na Jasne Błonia spotykamy Cafe rower czyli najbardziej rowerową - a także ekologiczną - kawę w Szczecinie. 



Mimo, że kawa w nazwie każdy znajdzie tu coś dla siebie : mali białą herbatę o której usłyszeliśmy dziś  mnóstwo ciekawych informacji ( między innymi czym różni się od czarnej ), miłośnicy małej czarnej aromatyczne espresso ( z możliwością dolewki wody gdyby było za mocne :) ), a  dla lubiących mleko z kawą   przepyszne latte. Dowiedzieliśmy się także jak smakuje kawa z syropem klonowym ( polecam, nawet niesłodzący są zachwyceni ) oraz co znaczy termin Fairtrade i gdzie kupić herbaty organiczne. 


Jednym słowem byliśmy zachwyceni, oprócz asortymentu bardzo interesujący jest sam pojazd, którym porusza się Pan Kawka - tak ochrzciła właściciela wehikułu nasza pociecha. Jest bardzo zwrotny - obserwowaliśmy jak obraca się na zaśnieżonej ścieżce nie gubiąc ani ziarenka kawy, na uwagę zasługuje także niebanalna amortyzacja siodełka.   
Pozdrawiam serdecznie Pana Kawkę i polecam kawę i chwilę milej rozmowy :)