Pierwsza tegoroczna dłuższa wycieczka. Z jednej strony jako ukoronowanie wyjątkowo pracowitej w tym roku majówki, a z drugiej jako pierwsza wprawka przed czymś większym.
Dzisiaj trasa na zachód - w planie trochę natury i trochę kultury.
Urokliwy dotąd staw wędkarski z dwoma wysepkami ukrytymi wśród wierzb płaczących wygląda przerażająco. Nie wiem co było przyczyną tak drastycznych cięć, ale w tej chwili z ostoi wodnego ptactwa zrobiła się pustynia, na którą trudno patrzeć z przyjemnością, a wszędobylskich kaczek należy już szukać gdzie indziej.
Tuż za Tanowem - a może w samym dzisiejszym Tanowie - leży opuszczona wg Wikipedii osada Gunice.
Tymczasem mieści się tu nie tylko kilka nowiutkich domów, ale i Koński Gaj Tanowo.
My jednak ruszamy dalej w kierunku Rezerwatu i jeziora Świdwie.
Przy wyznaczonym miejscu na ognisko tłum, hałas i więcej samochodów niż ludzi. Chowamy się więc na przytulnej polance za naszymi jednośladami.
Dla każdego coś dobrego i obowiązkowa lektura na łonie przyrody :)
A po krótkim relaksie przy akompaniamencie śpiewu skowronków ...
Witaj przygodo!
Z informacją o rezerwacie u boku i pewni swego jedziemy w kierunku (jak nam się wydaje) Rzędzin.
Niestety. Jazda przez uroczą łąkę bez jakiejkolwiek ścieżki, urozmaiconą kretowiskami nie wzbudziła naszego entuzjazmu. Oznaczenia szlaku rozpłynęły się w powietrzu.
Po bezskutecznych poszukiwaniach, krótkim błądzeniu w okolicy Bolkowa, odpuszczamy sobie wieś Rzędziny i wracamy na rozstajne drogi jadąc pewnie w kierunku Łęg.
A za Łęgami pięknie położona ścieżka rowerowa z miejscami dla strudzonego rowerzysty.
W drodze powrotnej udaje nam się znaleźć skrót z Dobrej do Wąwelnicy - tym atrakcyjniejszy, że pilnowany przez takiego oto eleganta.
Stara wiejska droga i stare doświadczone przez liczne burze drzewa. Nie ma już nikogo kto pamięta kiedy były piękne i młode.
Przed nami Bezrzecze - jeszcze nie miasto a już nie wieś - czyli jesteśmy prawie w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz