Nie pomijam oczywiście presji otoczenia ;)
Rozpoczynamy. Pomarańczowe koło rowerowe z kartkami zamiast szprych mogłoby się stać symbolem niejednego nałogowego czytelnika, póki co jednak gromadzi głównie bibliotekarzy. Myślę, że byliśmy jedynymi "cywilami" wśród wtajemniczonych. A może nie?
Książka do częstowania - dla każdego uczestnika i napotkanego mieszkańca Szczecina. Nie ukrywam, że skorzystaliśmy z okazji i udało nam się wyłowić parę ciekawostek ze wspaniałą odjazdową pieczątką. Oczywiście w kolorze pomarańczowym.
W pierwszej z odwiedzanych bibliotek - Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli - odkryłam taki oto fantastyczny cytat. To co czułam zawsze i podskórnie Jan Parandowski ubrał w słowa i poparł - nie tylko moją - wieczną tęsknotę za czytaniem.
Zagłębiamy się w meandry bibliotecznego magazynu ...
... gdzie na półkach znajdujemy to o czym tak naprawdę w tym wszystkim chodzi - tajemnicę książek.
A książki jak to książki czasem potrafią oderwać (się) od ziemi.
Przed następnym przystankiem - Międzywydziałową Biblioteką Uniwersytetu Szczecińskiego.
Niektórzy, zamiast zwiedzać zagłębiają się w lekturę. Co w pełni rozumiem.
A biblioteka ta mieści się na terenie dawnego fortu Prusy. Mimo remontu przedwojenny klimat zachowała klatka schodowa z pięknymi granitowymi stopniami.
Od strychu po piwnice - wszędzie książki ...
Kolejny punkt wycieczki i zupełna odmiana klimatu. W końcu jesteśmy w pałacu. Pałacu Młodzieży.
Z zewnątrz monumentalny, poważny, wyniosły - wewnątrz przyjazne wnętrza i wspaniali ludzie.
Naszym przewodnikiem jest rzeczniczka Pałacu, współzałożycielka portalu Szczecinczyta.pl - miejsca w sieci, które poleca i informuje o wszystkich wydarzeniach literackich w Szczecinie, promuje czytanie wśród dzieci i dorosłych. Poleca i recenzuje książki ważne, ciekawe, poruszające, poprawiające humor, ambitne i wszystkie inne, które naprawdę warto przeczytać.
Ale pałac to nie tylko biblioteka, ale miejsce twórczości najmłodszych w przeróżnych dziedzinach od ceramiki przez teatr do modelarstwa, a efekty prac można podziwiać na pałacowych korytarzach.
Z okien ostatniej biblioteki rozciąga się widok na - wciąż niedoceniane - szczecińskie podwórka.
Z łącznika miedzy starym i nowym budynkiem Biblioteki Głównej i Muzeum Geologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, można dostrzec i taki obrazek.
W nowej części klatka schodowa dodaje oddechu i jest rzeźbą wśród regałów.
A na regałach są i tacy, którzy chcą się wybić.
W części muzealnej zobaczyliśmy tajemnicze szczecińskie kule ...
... i historię ich odkryć.
W uniwersyteckim podwórzu nawet garaż pod platanem przyjął nobliwy wygląd.
Urywamy się z dalszej części wycieczki i na Jasnych Błoniach spotykamy takie oto rowerzystki.
Ponieważ ta majowa sobota obfituje w atrakcje po południu wspinamy się na wieżę Muzeum Narodowego.
Nie tylko panorama miasta z białymi i złotymi akcentami, ale i chmurno-słoneczny spektakl wynagrodził nam 226 stopni, po których wspięliśmy się na górę.
Można przy okazji zajrzeć na teatralne podwórko i podejrzeć życie gołębi w muzealnym kominie.
Na zakończenie rowerowego dnia klasyk na tle szczecińskich symboli.
Inwestycja w zabezpieczenie to podstawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz