sobota, 24 sierpnia 2013

codzienność

7.00 dzień mówi dzień dobry.


Do pokonania mam ok. 4,5 km ścieżek, chodników i ulic naszego miasta. 


Chodniki Pogodna przyprószone lipowym owocem obklejającym z lubością opony roweru i z uporem szorujące o błotniki. Przy okazji alei lipowych warto o samej lipie poczytać - pięknie pachnące kwiaty zwiastujące nadejście lipca, lipowy miód na jesienne wieczory i święte drzewo plemion słowiańskich i germańskich.


Wzdłuż najdłuższej alei w Szczecinie jedna z niewielu ścieżek rowerowych na mojej trasie, jedyna mało wyboista i w miarę szeroka. Na odcinku pomiędzy ul. Ostrawicką a Zaleskiego obsadzona dębami czerwonymi, o późno opadających i przepięknie przebarwiających się liściach. 


Prowadząca w kierunku Jasnych Błoni ulica Wyspiańskiego, tu w zależności od stopnia spóźnienia wybieram jazdę ulicą lub wykorzystuję przedwojenną ścieżkę rowerową, którą jadę pod prąd.


Rano, zwłaszcza przy wilgotnym i ciepłym powietrzu można poczuć słodki zapach jak z cukierni - tak pachnie grujecznik japoński zwany drzewem ciasteczkowym. Piękny zapach wydzielają liście grujecznika, wąchać więc można co najmniej do października.


Senne Jasne Błonia.


Aleja platanów - kolejne na mojej trasie ciekawe drzewa - tu zawsze korci mnie żeby przyspieszyć. 


Rano bez psów, gokartów i wiecznie zamyślonych chodzących zygzakiem.


Ostatni zjazd - tajny skrót pomiędzy ulicami Herbową a Jerzego Janosika ( tak, to ten rozbójnik, miał na imię Juraj ).

W drodze powrotnej była ulewa. Nie miałam peleryny, za to miałam ciepły prysznic :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz