poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Emil Stoewer i szczecińskie popołudnie

Dzięki projektowi Kamienice Szczecina mogliśmy poznać bliżej kolejną ważną postać na szlaku szczecińskiej historii. Dziś był to Emil Stoewer. Jeden z braci, którzy rozwijając fabrykę maszyn do szycia, stworzyli fabrykę produkującą znane w całej Europie samochody osobowe, ciężarowe, a nawet piętrowe autobusy znane z londyńskich ulic.

Oprawę muzyczną do uroczystości zapewnili muzycy szczecińskiej Baltic Neopolis Orchestra tworząc niepowtarzalna atmosferę. Harmonijne dźwięki mieszały się z hałasem przejeżdżających samochodów tworząc tło dla małego miejskiego święta.


Największą - dosłownie i w przenośni - atrakcją był kabriolet Stoewer R150 produkowany w szczecińskiej fabryce w latach 1934-35. Prędkość maksymalna 110 kmh (!) Automobilem na uroczyste odsłonięcie tablicy upamiętniającej sławnego szczecinianina przyjechała wnuczka Bernharda Stoewera Juniora - brata Emila oraz właściciel muzeum Stoewera w Wald-Milenbach Manfried Bauer - rodowity szczecinianin.


Pokręcone losy naszego miasta obecne były w emocjonalnych wypowiedziach gości i pierzejach kamieniczek wykonanych przez najmłodsze pokolenie szczecinian.


A że Stoewer rozpoczynał przygodę z fabryką produkując m.in. rowery i naszych jednośladów nie mogło zabraknąć. 


Tablica została odsłonięta przy dźwiękach szczecińskiego hymnu granego tym razem nie z okien urzędu miasta a z pobliskiego balkonu. 


Po zakończonej części oficjalnej chwila dla fotoreportera :) Trzeba przyznać, że samochód liczący sobie prawie 80 lat prezentuje się imponująco.


Przeszłość zamknięta w promieniach słońca i przedwojennej karoserii.


Przyszłość zaglądająca w zwierciadło i wszędobylska rączka młodej szczecinianki.


Po dawce historii wracamy do teraźniejszości. Razem z Ewą - właścicielką powyższej koszulki - wybieramy się na osłodzenie ciężkiego tygodnia. Ewa ma dalekosiężne plany związane z przyszłorocznym rajdem dla polskich hospicjów i naszym miastem. 


Pijemy spokojnie kawę i jesteśmy pewni, że znajdziemy nasze rowery tam gdzie je zostawiliśmy. Nie jestem zwolenniczką centrów handlowych, ale jestem zmuszona zrobić wyjątek i pochwalić CH Kaskada. Kierownictwo postarało się wygospodarować przyzwoity kawałek terenu i przeznaczyć go na strzeżony parking rowerowy. Strzeżony nie przez monitoring, który niczemu nie służy, ale przez miłego człowieka. Rowerzysta przypina jednoślad, dostaje bilet, który jest podstawą do odbioru roweru. Proste i skuteczne. Szkoda tylko, że ochrona w innych obiektach służy tylko temu żeby wyglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz