Zgodnie z myśliwską tradycją także szczecińscy rowerzyści organizują pogoń za lisem. W planach mamy łowy (oczywiście bezkrwawe) na cud lisicę i poszukiwania jej śladów. Zakończenie pogoni zakończy wspólne ognisko w zaprzyjaźnionej "Zjawie".
Tajna narada strategiczna przed wyruszeniem w trasę.
Jak miło spotkać znajomych :)
Ploty, ploteczki ... Ewa przygotowuje się do pokazu slajdów po listopadowej masie krytycznej - już 29.11. Na spotkaniu będzie można poznać relację z Rajdu dla polskich hospicjów z pierwszej ręki.
Najmłodsze pokolenie jest odrobinę zniecierpliwione.
Wreszcie zaczynamy - sygnał trąbki zwołuje rozgadane towarzystwo. Na pierwszy ogień idą sprawy organizacyjne - w peletonie jadą dzieci i tandemy z osobami niewidomymi, więc nasza pogoń będzie miała tempo wycieczkowe, co bardzo mnie cieszy. Potem parę słów o tym czego mamy szukać i co możemy zdobyć,
Peleton formuje się już na Głębokim, a poszukiwanie śladów rozpocznie się dopiero w Pilchowie.
Już w lesie wszyscy pilnie wypatrują złotej kity lisicy. Każdy ma szanse bo lisie kity nie zawsze znajdują osoby z czoła peletonu.
Są pierwsze łupy - najmłodsi mają najwięcej szczęścia i zawsze mogą liczyć na pomoc reszty uczestników.
Poszukiwania są zawzięte, zwłaszcza że w pobliżu ukryła się lisica.
Nie trwało to długo i jeden z wytrwalszych łowczych wytropił zwierzynę. Lisica i król polowania - czyli już po emocjach.
Tajemniczy panowie obserwują resztę towarzystwa z ukrycia.
Zziębniętych rowerzystów w Zjawie wita gorąca herbata i ciekawskie koty.
Część oficjalna czyli ogłoszenie zwycięzcy i przekazanie (przechodniego) pucharu.
Nagroda specjalna dla Siwobrodego.
I najważniejsze - nagrody za złote lisie kity - drobiazgi i góra cukierków.
I rozgrzewające zakończenie - wspólne ognisko i pieczenie kiełbasek, czyli okazja do rozmów i żartów.
Kiełbaski zjedzone, ognisko dogasa, pora wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz