Czaimy się jak kot przed dziurą - gdzie by się tu dzisiaj wybrać ? Po deszczowej sobocie niedziela oślepia słońcem i przywołuje wakacyjne wspomnienia.
Inspiracją stały się szczecińskie fontanny - jedźmy nad wodę. W końcu Szczecin leży nad wodą. I nie jest to morze :)
Jedziemy sprawdzić stan zmodernizowanych ostatnio wałów przeciwpowodziowych wzdłuż jeziora Dąbie. Ponieważ już legalnie możemy poruszać się koroną wałów sprawdzimy jakie są możliwości przemieszczania się rowerem.
W Dąbiu kierujemy się w kierunku ulicy Portowej. Wita nas stara brama i ogromne elewatory będące pozostałością przedwojennej prywatnej przystani z dwoma istniejącymi kanałami. Mały port powstał w końcu XIX w. głównie dla potrzeb składowania i transportu drewna z Puszczy Bukowej.
Drugi używany dla potrzeb przystani przestronny i otwarty na jezioro.
Historyczna przystań tętni życiem w swoim niespiesznym rytmie.
Na wały jedziemy gruntową i mokrą od wczorajszych deszczy drogą. Błoto, błoto i jeszcze raz błoto.
Z wałów rozciąga się wspaniały widok na położone nad jeziorem przystanie i mnóstwo białych żagli.
Żurawie szczecińskiego portu.
W drodze powrotnej w zaroślach tuż przy wałach wypatrzyliśmy niezbyt przyjemną i niebezpieczną roślinę - barszcz sosnowskiego. Barszcz jest silnie trujący, dotknięcie rośliny powoduje silne oparzenia - nie radzę schodzić z wału.
Wracając podziwiamy las masztów w jednej z przystani przy ul. Przestrzennej. Niestety wstęp tylko dla wtajemniczonych.
W drodze na lewobrzeże wszędzie woda. To jedna z odnóg Odry - Parnica.
Żegnamy się ze szczecińskimi akwenami na Wałach Chrobrego. Szkoda, że w tak reprezentacyjnym dla miasta miejscu cumują tylko dwie jednostki. Bardzo brakuje choćby namiastki atmosfery ze zlotu żaglowców.
Nadwodne przygody kończymy na ukochanych Jasnych Błoniach, a pragnienie gasimy lemoniadą produkowaną w browarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz