niedziela, 21 sierpnia 2016

miasto, wyspa, port


Przedostatni weekend wakacji i ostatnia w tym roku wycieczka organizowana przez Rowerowe podróże małe i duże. Dziś ponownie odwiedzimy teren szczecińskiego portu. Podczas zeszłorocznej wycieczki pogoda nie dopisała - dziś jest równie pochmurnie dobrze, że nie aż tak zimno. Tym razem ruszamy z Łasztowni, sprzed Starej Rzeźni, która w ten właśnie weekend świętuje Dni ulicy Zbożowej. Ulicy, która wraca do miasta po latach powojennej izolacji.


Z Rowerowymi podróżami współpracują szczecińskie - i nie tylko - kluby rowerowe. Nie da się ukryć, że dzięki temu impreza zyskuje na popularności i skutecznie realizuje założenia zbliżenia osób lubiących jazdę rowerem i swoje miasto.


Imprezie towarzyszą również foodtracki - coś poważnego na ząb i coś na słodki deser.


Bogatsi o maszt i chorągiewkę - szkoda, że nie mieliśmy okazji promować Szczecina podczas naszej wielkiej włóczęgi - jesteśmy gotowi na podbój portu.



Pierwszy przystanek przy THPV Bembridge wciąż cumującym przy Basenie Wschodnim - jak jednak długo nie wiadomo, przy braku zainteresowania ze strony władz miasta i województwa statek najprawdopodobniej opuści Szczecin.


Z magazynem portowym w tle słuchamy historii zarówno statku jak i budynku dawnej maszynowni, do którego za chwilę wejdziemy. 


Wnętrze dawnej maszynowni to imponujący przykład architektury przemysłowej, która w sprytny, historyzujący sposób ukrywa swoją właściwą funkcję.


Na zewnątrz miasto pojawia się i znika.


Kolejną atrakcją jest przejazd przez ogromy magazyn pełen papieru.


Na zewnątrz magazynowane jest całe mnóstwo aluminium, którego kolor i blask przywozi na myśl księżyc.


Spod elewatora Ewa widoki miasta są spektakularne, na pierwszym planie to za czym Szczecin tęskni - biała flota, stocznia, port.


Jednak wystarczy się odwrócić, by zobaczyć drugą twarz miasta nad Odrą. Ciche rozlewiska, ptasie ostoje, zakątki, które badał i wśród których mieszkał Paul Robien - przyrodnik i pacyfista. 


Peleton jednak rusza dalej. 


Suwnice nad Kanałem Dębickim. Słońce przypomniało sobie, że to w końcu sierpień. 


Czas na powrót.


Zanim jednak wrócimy na piknik czeka nas ostatnie wyzwanie - zagramy utwór muzyczny na dzwonkach rowerowych i pobijemy ubiegłoroczny rekord w liczbie dzwoniących. 


Z bąblem na kciuku - graliśmy całe 5 minut! - wyczekany posiłek.


Posileni obserwujemy spadochroniarzy lądujących na plaży na wyspie Grodzkiej i wyścigi modeli żaglówek. Mimo kolejki korzystamy z okazji i znakujemy rowery - oby był to wystarczający straszak dla amatora cudzej własności.

Dni ulicy Zbożowej trwają - w końcu tu bije serce miasta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz