Nawoływania na coroczne polowanie na lisa miało w tym roku wyjątkowy zasięg - na odzew odpowiedziało ponad stu rowerzystów.
Pogoda przyzwoita jak na początek listopada pozwala podziwiać piękno jesieni w pełnej krasie.
Leśne ścieżki kryją pod warstwą niewiarygodnie kolorowych liści mnóstwo niespodzianek ...
... jest wśród nich i błoto ...
... i piach.
Czas jednak rozpocząć poszukiwania lisa, a raczej jego śladów. W lesie poszukujemy pomarańczowych wstążeczek, co wśród kolorów jesieni nie jest łatwe.
Liście wiszą i spadają.
Niestety żadnej wstążeczki nie znalazłam, może dlatego, że bardziej interesowało mnie to co dzieje się pod nogami.
Część uczestników była równie mało zainteresowana poszukiwaniem trofeów, za to bardzo rozmowami - co jest z resztą fantastyczną cechą wszelkich wspólnych wycieczek.
Zbliżamy się do miejsca ukrywania się lisicy.
Wykarczowana polana sama w sobie robi przygnębiające wrażenie, a samotny jeździec na skraju potęguje to wrażenie.
Wkrótce jest zwycięzca i przyłapana lisica wraz z dziecięcym królem polowania, który znalazł specjalną wstążkę.
Peleton zbliża się do mety w Tanowie czyli dawnej gospody Lawendowej a dziś Pizzerii Izby.
Pod ogrzewanym namiotem czekają na nas piękne jabłka ale i pachnące placki ziemniaczane. Jeżeli na co dzień są takie jak były dzisiaj, to są jedne z lepszych w okolicy.
Na szczęśliwych znalazców czekają nagrody, szczególnie na najmłodszych - i za to jestem szczególnie wdzięczna organizatorom, czyli Szczecinowi na rowerach, takie docenienie dziecięcego wysiłku to najlepsza inwestycja w przyszłego rowerzystę.
A największa satysfakcja to zmęczona, ubłocona i szczęśliwa rodzina.
I to już koniec rowerowego polowania.
Serdecznie dziękuję Szczecinowi na rowerach za to, że po długim czasie wsiadłam na rower, podziwiałam piękną jesień, pogadałam ze znajomymi i wróciłam do domu z szerokim uśmiechem.
Do zobaczenia na ścieżce, jezdni i szlaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz