poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Wielka włóczęga 2019 dzień dwunasty


Wyspani w dwuosobowych pokojach, w czystej pościeli, wykąpani wyruszamy w krótką podróż po Tczewie. 


Województwo Pomorskie pokazuje nam się z najlepszej strony. Infrastruktura rowerowa sprawia, że niewielki Tczew tętni rowerowym życiem. 


Niewielki urodziwy rynek w Tczewie. 


Mimo wczesnej pory, kręci się sporo osób. 


Po zwiedzaniu przerwa kawowa. 


Dzisiaj rowery i my mamy wolne - odpuszczamy ostatni odcinek drogi.


I tak to w Trójmieście - mało spektakularne kończymy tegoroczna wyprawę. Jeszcze kilka dni w Gdańsku i do domu. 


Na najsłynniejszym molo w Sopocie żegnamy rowerowe wakacje. 
Do zobaczenia za rok. 

Wielka włóczęga 2019 dzień jedenasty

Sytuacja noclegowa w Kwidzynie przedstawiała się tragicznie.


Tak wygląda apartament w Kwidzynie. Jak się przekonamy w Tczewie - czyli pod koniec dnia, za tę samą cenę można mieć pokój w którym kładziesz się do łóżka bez własnego śpiwora. 


W Kwidzynie punkty obowiązkowy to gotycka katedra i zamek krzyżacki. Jedno czego nie polecam to informacja w sklepiku Tabularium - obsługa jest absolutnie niekompetentna.


Nietypowe trójdzielne sklepienia oglądać można zarówno w zamku jak i w katedrze. 


W zamku warto wejść nie tylko na dziedziniec, wystawy w zamkowych wnętrzach są bardzo ciekawe i różnorodne - od sztuki przez historię scyzoryka do ochrony przyrody z naciskiem na przydrożne aleje. 


Wracamy na szlak. Niestety po raz kolejny zostaliśmy postawieni przed faktem niezgodności map z rzeczywistością. Prom do Gniewu nie kursuje, a jedyny most na Wiśle - co za niespodzianka - jest w linii drogi krajowej. W związku z powyższym czeka nas nakładanie kolejnych kilometrów i jazda w hałasie i smrodzie. 


Infrastruktura dedykowana samochodem za nic ma potrzeby pieszych i rowerzystów. My musimy to znieść raz, ale ludzie którzy mieszkają po lewej stronie Wisły nie mają innej przeprawy niż ta. 


Wśród betonu i wiatru. Tu nawet ptaki tracą orientację. 


Po przykrościach w końcu coś przyjemnego dla lubiących słońce nicponi.


Zadumany i zapomniany Jan Nepomucen. 


W tym Betlejem znajdzie się miejsce dla strudzonego wędrowca. 


Przepiękna panorama na Gniew. 


Wdrapujemy się na skarpę wiślaną. 


Gniew to prawdziwa perełka z maleńkim rynkiem, podcieniami i muzeum Kapsla. 


W gotyckim kościele, w krypcie można zobaczyć taką przedziwną instalację. Pod posadzką kościoła pochowano setki osób, prawdopodobnie tu także znajduje się grobowiec Radziwiłłów. 


Na powierzchni panują koty - nie tylko rzeźbiarskie. 


Z uliczek można wyjrzeć na równinę przed miastem. W Gniewie znajduje się również zamek krzyżacki oraz budynek wzniesiony przez Jana Sobieskiego dla swojej Marysieńki. Niestety cały kompleks jest w rękach prywatnych i zaadaptowany został na hotel. Panuje więc tam klimat disneylandu dla bogatych. Szkoda. 


Jest pochmurno i samotne drzewa towarzyszące przydrożnym kapliczkom robią upiorne wrażenie. 


Skracamy drogi i omijamy główne szlaki. 


W tle majaczy Wisła, za chwilę powita nas Tczew. 

Wielka włóczęga 2019 dzień dziesiąty

W pachnącym lesie wita nas jeden z przyjemniejszych poranków tej wyprawy

Kawa przy prywatnym stoliki, wokół cisza - tylko szum drzew i śpiew ptaków. 


Zwijamy się nieśpiesznie, żegna nas diabełek pilnujący porządku - pamiątka po plenerze rzeźbiarskim. 


Chwila w Grudziądzu wystarczy żeby zakochać się w najpiękniejszym nadwiślańskim widoku. 


Uliczka prowadząca wzdłuż spichlerzy jest przepięknie udekorowana kwiatami. 


Niewielki rynek ma niespotykaną atrakcję - przejeżdża przez niego tramwaj - Grudziądz jest najmniejszym miastem z samodzielną linią tramwajową. 


Droga wzdłuż Wisły, z której właściwie jej nie widzimy. Przestrzeń uwodzi. 


Wokół zboże... 


... kukurydza... 


...i dopływy Wisły. 


Nawierzchnia daje się we znaki naszym rowerom, po przedziurawionej dętce czas na pęknięty błotnik. 


W końcu jednak docieramy do Kwidzyna. Śpimy prawie na placu budowy, ale za to wśród dzieł sztuki... 

niedziela, 4 sierpnia 2019

Wielka włóczęga 2019 dzień dziewiąty

Wstajemy umordowani upałem, zbieramy się i ruszamy z powrotem w kierunku Chełmna. Kolejna część podróży prowadzić będzie prawym brzegiem Wisły. 


Najpierw jednak oglądamy piękny kościół gotycki położony niedaleko świeckiego, krzyżackiego zamku. 


Chętnie dowiedzielibyśmy się czegoś o historii kościoła, niestety jak w większości zajrzeć możemy tylko przez kraty. 


Gotycka, w tajemniczy sposób rozbudowana, z ciekawą wieżą pozostaje więc dla nas tajemnicą. 


Z niedosytem wracamy na prawy brzeg i wspinamy się do Chełmna, tam czekają na nas kolejne elementy europejskiego szlaku gotyku ceglanego. 


Wjazd do Chełmna nas, a w każdym razie mnie, przerasta. Na górę wpycham rower resztką sił, spływając potem. 


Najbardziej okazałym elementem na chelmińskim rynku jest przepiękny renesansowy ratusz. 


Do zabytków Gotyku ceglanego należą dwa kościoły - ogromny poklasztorny i zamknięty kościół pw. św Jakuba Starszego. 


Świątynia robi ogromne wrażenie... 


... szczególnie swoją nietypową geometrią.


W otwartej dla zwiedzających farze można obejrzeć gotyckie zdobienia łuków i postacie przy filarach wewnątrz kościoła. Ciekawostka są relikwie św. Walentego, przez co Chełmno zyskało przydomek miasta zakochanych. 


Czas płynie nieubłaganie ruszamy więc w dalszą drogę. 


Mimo suszy znajdujemy ostoje chłodu i wilgoci. 


Że szczytów wzgórz podziwiamy nieliczne otwarcia na koryto Wisły. 


O zachodzie słońca docieramy do Grudziądza, a właściwie nad jezioro Rudnickie Wielkie gdzie rozbijamy namioty i w końcu odpoczywamy.