Wrześniową sobotą wybieramy się na Jasne Błonia na spotkanie ze szczecińskim Inkubatorem kultury.
Inkubator zaprosił szczecinian na rozmowę w pięknej scenerii o lekturach (nie)obowiązkowych, czytelnictwie i miłości do książek.
Przybyliśmy w naszym ulubionym zestawie rodzinnym.
Na lekturowym drzewie za chwilę zawisną liście lektur niekoniecznie obowiązkowych.
Lektury mniejszych i większych.
Liść latorośli.
Lektury do wyboru - te znane i mniej znane. Każdy znalazł coś dla siebie - wróciliśmy z nowymi-starymi i z sentymentem przeglądaliśmy niektóre książki.
Smutną konkluzją ciekawej rozmowy z młodymi ludźmi z Inkubatora, było potwierdzenie słów Jerzego Stuhra o braku wykształcenia średniego. Czytać świadomie zaczyna się na studiach lub po studiach, a okres liceum czy technikum to stracony czas jeśli chodzi o literaturę.
Dobrze, że rośnie młode pokolenie czytelników i pozostaje mieć nadzieję, że trafi na lepszych nauczycieli niż my.
Coś dla ducha i coś dla ciała, dla starszych kawa, dla młodszych tatuaże.
Z żalem opuszczamy Jasne Błonia i chyłkiem przemykamy przez głośny festyn ze Strażą Miejską.
Jednak największą dzisiejszą radością jest nowy rower. Nie pogodziliśmy się ze stratą poprzedniego, ani z tym że sprezentowaliśmy go złodziejowi - szukamy w dalszym ciągu na giełdzie w lombardach i serwisach aukcyjnych.
Radość ze wspólnej jazdy przeważa nad złymi wspomnieniami.
Mój ulubiony znak wskazujący ulicę wprost na domy jednorodzinne, zawstydzony oplótł się bluszczem. Teraz już żaden drogowiec go nie zauważy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz