W zaduszkowy wieczór wybraliśmy się odwiedzić groby bliskich i obejrzeć pięknie oświetlony cmentarz. Są to jedyne jesienne dni kiedy można zwiedzać szczeciński Cmentarz Centralny po zmroku i w tak nastrojowej oprawie.
Pamiętam znicze sprzed lat - szklane, wypełnione woskiem, okrutnie kopciły, ale ich zapach połączony z zapachem opadłych liści zawsze kojarzy mi się ze Świętem Zmarłych. Dzisiaj znicze nie kopcą i bywają kiczowate, dobrze że zdarzają się białe i bez ozdobników.
Wędrując w ciemnościach trafiamy na pomnik "Tym, co nie powrócili z morza".
Z daleka podziwiamy pomnik "Braterstwa Broni".
Zrobiło się zupełnie ciemno, niestety w jednym z naszych jednośladów zasłabła przednia lampka. Jedziemy trochę po omacku, alejki są częściowo wyasfaltowane, jednak jakość nawierzchni pozostawia wiele do życzenia. Z żalem więc opuszczamy cmentarz i udajemy się w poszukiwaniu baterii, co jest świetnym pretekstem do wieczornej przejażdżki.
Fontanna przy kościele garnizonowym wciąż czynna, choć dziś widzów jest znacznie mniej.
Jeden z niewielu ( jedyny ? ) szczeciński neon pamiętający lata 60-te XX w. Szkoda, że Cafe jest niekompletne - ciekawe czy ma to wpływ na menu :)
Kameralna knajpka przy placu Orła Białego. Jest w tym miejscu odkąd pamiętam i pięknie komponuje się z kamienicą Koński Kierat 17. W przeciwieństwie do restauracji i pizzerii w parterze budynku, w miejscu dawnego salonu samochodowego. W lokalu zblazowani kelnerzy i goście - w niewielkiej ilości - oraz sztuczne okienka i elewacje - w ilości zastraszającej.
Brama Królewska w perspektywie ulicy Mariackiej. Robiąc to zdjęcie doszłam - po raz kolejny - do wniosku, że mieszkam w naprawdę ładnym mieście. Tylko trochę zaniedbanym.
Ale za to dowcipnym. Kto zgadnie gdzie ta ważna ściana się znajduje ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz