Listopadowe święto postanowiliśmy uczcić rodzinnym wypadem do lasu. Pogoda nam sprzyja chociaż wybór odpowiedniego ubrania nie był prosty.
W końcu decydujemy się na tradycyjną "cebulkę" - dużo cienkiego jedno na drugie i już możemy wyruszać.
Wytrawni rowerzyści na miejskim szlaku.
Flagi na okolicznych domach przypominają nam, że to święto. Miło popatrzeć na naszą flagę w sąsiedztwie unijnej - zgodnie i bez zgrzytów.
W spacerowym tempie zmierzamy w kierunku Głębokiego. Jadąc przez pusty las Arkoński podziwiamy Syrenie Stawy, które jakoś nie mogą się doczekać planowanej infrastruktury.
Tubylcy nie przejmują się infrastrukturą i spokojnie wyławiają niedzielny obiad.
Mijamy będące w budowie kąpielisko Arkonka - ciekawe czy w przyszłym sezonie uda się popływać w nowych basenach. Z projektowanego także tutaj, sezonowego lodowiska w tym roku już nie skorzystamy, a budowa miała być zakończona do końca listopada ...
Malownicza o każdej porze roku leśniczówka Biała.
Nad skrzyżowaniem ulic Miodowej i Zegadłowicza górują trzy dostojne sosny, jakby żywcem wyjęte z japońskiej grafiki.
Naszym celem jest las za jeziorem Głębokim, kierujemy się na ścieżkę rowerową biegnącą w stronę Pilchowa.
Już na początku ścieżki czeka nas niespodzianka, tajemnicze skrzyżowanie bankomatu z parkomatem, które ( wg tabliczki ) ma wpłynąć na dostępność lasów miejskich. Niestety przydatność urządzenia jest nieznana ponieważ "infomat" nie działa. Dlaczego jednak nie działa w lesie zamiast nie działać przy skrzyżowaniu i zachęcać do spacerów, wydawać mapki czy cokolwiek innego ?
Pomijamy tę zagadkę i ruszamy dalej. Przejeżdżamy na drugą stronę ul. Zegadłowicza, podziwiamy piękną przedwojenną stację transformatorową i kierujemy się w ulicę Jaworową.
Moi współwycieczkowicze znowu zostawili mnie w tyle.
Co chwilę coś przyciąga moją uwagę. Tu sójka - nie wybrała się za morze, ale pozować też nie chciała.
Piękna i dostojna willa z półokrągłym wykuszem i balkonem.
Mały biały domek, z zadaszonym i przytulnym balkonem nad wejściem.
Ulica się kończy i łagodnie zmienia się w leśny dukt.
Przeważają tu drzewa liściaste, zwłaszcza buki, całą ściółka i ścieżka usłane są bordowymi liśćmi.
Trafiamy też na jodłowy, bardzo tajemniczy zagajnik. Znajdujemy parę prawdopodobnie lisich jam i zastanawiamy się jakie jeszcze tajemnicze stworzenia mogą tu zamieszkiwać.
Na zakończenie naszej wycieczki trafia nam się już chyba ostatni w tym sezonie podgrzybek.
Fajna wycieczka, po znanych mej rodzinie terenach :-) Ciekawy ten INFORMAT, trzeba "zbadać" temat.
OdpowiedzUsuńTrudno się zamieszcza u Ciebie komentarze. Obrazki z kodem są często nieczytelne. To może zniechęcać. Może z nich zrezygnować?
pozdrawiam!
Dziękuję za sugestię - wyłączyłam obrazki, a przynajmniej tak mi się wydaje :) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńSprawdzam dodawanie komentarzy :-)
OdpowiedzUsuńJest OK!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka. Powinniscie pisac i zachecac do wycieczek po Szczecinie wlasnie z perspektywy odkrywania miejsc nieznanych.Piatek a gdzie prowiant?
OdpowiedzUsuńDunczyk:)