wtorek, 13 listopada 2012

Rodzinna wycieczka

Listopadowe święto postanowiliśmy uczcić rodzinnym wypadem do lasu. Pogoda nam sprzyja chociaż wybór odpowiedniego ubrania nie był prosty.


W końcu decydujemy się na tradycyjną "cebulkę" - dużo cienkiego jedno na drugie i już możemy wyruszać.


Wytrawni rowerzyści na miejskim szlaku.


Flagi na okolicznych domach przypominają nam, że to święto. Miło popatrzeć na naszą flagę w sąsiedztwie unijnej - zgodnie i bez zgrzytów.


W spacerowym tempie zmierzamy w kierunku Głębokiego. Jadąc przez pusty las Arkoński podziwiamy Syrenie Stawy, które jakoś nie mogą się doczekać planowanej infrastruktury.


Tubylcy nie przejmują się infrastrukturą i spokojnie wyławiają niedzielny obiad.


Mijamy będące w budowie kąpielisko Arkonka -  ciekawe czy w przyszłym sezonie uda się popływać w nowych basenach. Z projektowanego także tutaj, sezonowego lodowiska w tym roku już nie skorzystamy, a budowa miała być zakończona do końca listopada ...  


Malownicza o każdej porze roku leśniczówka Biała.


Nad skrzyżowaniem ulic Miodowej i Zegadłowicza górują trzy dostojne sosny, jakby żywcem wyjęte z japońskiej grafiki. 
Naszym celem jest las za jeziorem Głębokim, kierujemy się na ścieżkę rowerową biegnącą w stronę Pilchowa. 


Już na początku ścieżki czeka nas niespodzianka, tajemnicze skrzyżowanie bankomatu z parkomatem, które ( wg tabliczki ) ma wpłynąć na dostępność lasów miejskich. Niestety przydatność urządzenia jest nieznana ponieważ "infomat" nie działa. Dlaczego jednak nie działa w lesie zamiast nie działać przy skrzyżowaniu i zachęcać do spacerów, wydawać mapki czy cokolwiek innego ?


Pomijamy tę zagadkę i ruszamy dalej. Przejeżdżamy na drugą stronę ul. Zegadłowicza, podziwiamy piękną przedwojenną stację transformatorową i kierujemy się w ulicę Jaworową.


Moi współwycieczkowicze znowu zostawili mnie w tyle.


Co chwilę coś przyciąga moją uwagę. Tu sójka - nie wybrała się za morze, ale pozować też nie chciała.


Piękna i dostojna willa z półokrągłym wykuszem i balkonem.


Mały biały domek, z zadaszonym i przytulnym balkonem nad wejściem.


Ulica się kończy i łagodnie zmienia się w leśny dukt. 


Przeważają tu drzewa liściaste, zwłaszcza buki, całą ściółka i ścieżka usłane są bordowymi liśćmi. 


Trafiamy też na jodłowy, bardzo tajemniczy zagajnik. Znajdujemy parę prawdopodobnie lisich jam i zastanawiamy się jakie jeszcze tajemnicze stworzenia mogą tu zamieszkiwać.


Na zakończenie naszej wycieczki trafia nam się już chyba ostatni w tym sezonie podgrzybek.


6 komentarzy:

  1. Fajna wycieczka, po znanych mej rodzinie terenach :-) Ciekawy ten INFORMAT, trzeba "zbadać" temat.
    Trudno się zamieszcza u Ciebie komentarze. Obrazki z kodem są często nieczytelne. To może zniechęcać. Może z nich zrezygnować?
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za sugestię - wyłączyłam obrazki, a przynajmniej tak mi się wydaje :) pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawdzam dodawanie komentarzy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna wycieczka. Powinniscie pisac i zachecac do wycieczek po Szczecinie wlasnie z perspektywy odkrywania miejsc nieznanych.Piatek a gdzie prowiant?
    Dunczyk:)

    OdpowiedzUsuń