piątek, 6 czerwca 2014

List otwarty do wszystkich uczestników ruchu drogowego.

Do przelania na papier moich odczuć związanych z poruszaniem się po naszym przepięknym mieście sprowokował mnie felieton autorstwa pani Bereniki Lemańskiej w Kurierze Szczecińskim, a właściwie nie tyle felieton co komentarze jakie wylały się po jego publikacji.
Otóż korzystam na co dzień zarówno z samochodu jak i roweru. Bywam pieszą z dzieckiem i pasażerem komunikacji miejskiej. Jestem mieszczuchem – miasto kocham i traktuję jak żywy organizm, którego stan psychofizyczny zależy tylko od jego mieszkańców. Miasto podlega nieustannym zmianom – zmienia się społeczeństwo, infrastruktura i moda. Lubimy narzekać a najłatwiej krytykować to co nowe – przecież podobają nam się te piosenki, które już znamy.
Z przyjemnością obserwuję rosnącą liczbę rowerzystów na ulicach, chodnikach i ścieżkach rowerowych. Jeżdżą starsi i młodsi, pracujący do pracy a dzieci do szkoły - tak, niektóre dzieci jeżdżą do szkoły rowerem.
Na przekór malkontentom rowerzyści są zdrowsi, uśmiechnięci i jak widać na przykładzie Rowerowego Szczecina potrafią się zorganizować.  Nie potrafię jednak zrozumieć morza nienawiści podsycanego przez – jak mam nadzieję – niezamierzone publikacje prasowe. Życie polega na współpracy, i to zarówno w domu, w pracy jak i na ulicy. Chodnik jest przeznaczony dla pieszych i nikt tego nie kwestionuje. Niestety część rowerzystów najzwyczajniej boi się jeździć ulicą więc wybiera chodnik. Jadąc chodnikiem używam dwóch słów: przepraszam i dziękuję, i nie używam dzwonka – tego nauczyłam córkę, która dzwonka używa tylko na ścieżce rowerowej - o ile na taką natrafi. Nie spotkałam pieszego który by źle na takie zachowanie zareagował – zapewne jednak nie spotkałam pani redaktor. Odczułam za to na wlasnej skórze skutki nieodpowiedzialnych publikacji. Jadąc dziś do pracy ośmieliłam się jechać ulicą i niestety usłyszałam sporo niemiłych i niecenzuralnych słów żywcem wyjętych z komentarzy pod felietonem, nie wspomnę o mijaniu z obtarciem lusterkiem. Korzystając z ulic jako kierowca mijam rowerzystów, owszem mam dyskomfort – bywa ciasno, trzeba zwolnić, mógłby jechać tym rowerem bliżej krawężnika – jednak wciśnięcie pedału hamulca i włączenie kierunkowskazu nie jest specjalnym wysiłkiem …

Szanowna Pani Redaktor i Szanowna Redakcjo – proszę odpowiedzialnie traktować swoje łamy i nie wyganiać nikogo ani z chodników, ani z alejek parkowych ani z ulic.

Precz z głupotą, samolubstwem i brakiem współpracy !
Niech żyje miasto równych praw !


Szczecinianka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz