Sobota, bezchmurne niebo ...
Jak można w taki dzień zostać w mieście ? Należy poddać się nałogowi cyklozy i ruszać w świat. Dzisiaj zwiad w kierunku miejscowości Krugsdorf położonej nad czystym i malowniczym jeziorem Kiessee.
Wyjeżdżamy ze Szczecina najgorszym z możliwych przejazdów w kierunku przejścia granicznego w Lubieszynie. Podjazd pod wzniesienie, na którym leżą Skarbimierzyce powoduje, że człowiek jest zmęczony zanim jeszcze zacznie wycieczkę.
Dajemy jednak radę i wjeżdżamy na bardzo pagórkowatą ścieżkę rowerową prowadzącą w kierunku miejscowości Bismark i dalej do Plowen - dzisiejsza wyprawa obfituje w strome zjazdy i podjazdy.
W Plowen przy Dorfstrasse piękna wystawa pojemników na odpadki: od prawej szkło białe, szkło zielone, szkło brązowe, plastik i papier ... i jak widać na załączonym obrazku problemu z wywozem nie ma.
Z Plowen kierujemy się do Boock, przejazd wąziutką asfaltową drogą przez lasy sosnowe. Przed wsią charakterystyczny korpus dawnego wiatraka, dzisiaj stojący na terenie zakładu opieki nad chorymi i upośledzonymi umysłowo.
Za Boock las z zakazem wstępu, zgodnie z informacją ze składami amunicji. Jak to u naszych sąsiadów, zakaz musi być przestrzegany bo w lesie roi się od wszelkiego ptactwa i zwierza.
Szeroka betonowa droga pamięta przejazd nie jednego czołgu bratniej armii.
Rothenklempenow miało być jedną z mijanych miejscowości, zaintrygowała nas jednak tynkowana na biało kościelna wieża - nietypowa dla kamiennych i drewnianych dawnego Księstwa Pomorskiego.
Nie pomyliliśmy się Rothenklempenow okazało się jednym z najlepiej zachowanych założeń folwarcznych na Pomorzu.
Nad założeniem króluje elegancka barokowa wieża barokowego kościoła - niestety obecnie w remoncie.
Aleja prowadząca do dawnej posiadłości obsadzona lipami.
Posiadłość rodu von Eickstedt, dwa okazałe budynki obecnie wykorzystywane jako przedszkole i pensjonat z restauracją.
Nie mogłam się oprzeć: stare-nowe założenie. Szacunek dla tradycji i ukłon w stronę współczesnych użytkowników: zabytkowa nawierzchnia i ułatwienie dla wózków i rowerów.
Ale za to z arcyciekawą inskrypcją ...
W drodze powrotnej rzut oka na ciekawie przeszklone lukarny.
Po niezaplanowanym zwiedzaniu wracamy na wcześniej ustalony szlak. Zmierzamy w kierunku doliny rzeki Randow.
Na nizinnych terenach położona jest urocza miejscowość Dorotheenwalde - prawdopodobnie na cześć fundatorki kościoła w Rothenklempenow.
Jak widać mieszkańcy należą do odważnych przy wyborze koloru elewacji.
Rzeka Randow. Przeprawa odbywa się drewnianym mostem z jednym pasem ruchu, ograniczenie prękości do 10 km/h i wszędzie informacje o braku odśnieżania. Ciekawie to musi wyglądać w czasie srogiej zimy.
W końcu docieramy do miejscowości Krugsdorf i kierujemy się w stronę jeziora. Nad całym akwenem znajdują się piaszczyste plaże, a woda jest rzeczywiście czysta.
Wystarczy wejść po kolana żeby przekonać się o obecności paru gatunków ryb, dały się też zauważyć pancerze porzucone przez raki.
Na plaży jesteśmy sami, pobliski camping jeszcze śpi - jest już wczesne sobotnie przedpołudnie, a wokoło żywej duszy. Dopiero po godzinie 14 powoli zaczynają zbierać się plażowicze i wędkarze. My już wracamy.
W drodze powrotnej na jednym z podjazdów stan licznika zaokrąglił się do tysiąca kilometrów. Uwieczniłam ten moment, czego potem żałowałam nie mogąc ruszyć pod górę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz