niedziela, 21 lipca 2013

Miejska plaża.

Upał w mieście. Kto może ucieka nad wodę. Niestety od dłuższego czasu Szczecinianie są skutecznie pozbawiani możliwości kąpieli na świeżym powietrzu. Tego lata dla 400 tysięcy mieszkańców miasto przygotowało trzy (!) kąpieliska. Wszystkie nad naturalnymi akwenami, których czystość jest wątpliwa - ale może lepiej nie narzekać bo za rok i tego nie będzie.


Dzisiaj wybieramy najdalej - licząc od naszego Pogodna - położone kąpielisko - miejską plażę nad jeziorem Dąbie. Do pokonania mamy ok. 17 km w upale i po raz pierwszy trasę nieprzyjaznej ścieżki rowerowej pokonamy rodzinnie.


Humory dopisują i po szczegółowych zapewnieniach o wytrzymałości konstrukcji Trasy Zamkowej pod obciążeniem trzech rowerzystów ruszamy dalej. 


Z zazdrością obserwujemy kajakarzy korzystających z nadrzecznego chłodu.
Dotarcie do celu zajęło nam ponad godzinę - tempo spacerowe, z przerwami na uzupełnianie płynów. 


Przed wejściem na teren plaży kolejka, widok jednak warty oczekiwania.


Plaża jest mała, ale bardzo przyjemna. Co jest jednak ważniejsze plażowicze zachowują się w sposób nie uprzykrzający pobytu innym. Obok naszego grajdołka wesoła grupa świętowała urodziny - z widocznym powyżej prowiantem, w skład którego wchodziły jajka, kurczak, pomidory i ogórki ( zupełnie jak 20 lat temu ). Kocyk obok świeżo upieczony tata czyta tę samą książkę, którą i ja zabrałam ze sobą. Niemodne i bardzo miłe miejsce.
Woda niestety jest mętna, ale miejsce do kąpieli jest wyznaczone i strzeżone przez ratownika. 


Można grać siatkówkę wzbijając pył ponad opalających się.
Piasek na plaży jest niezbyt przyjemny, gruboziarnisty i trochę brudzi.


W każdej chwili można skorzystać z zimnego prysznica.
Infrastruktura przy plaży pamięta lata 80-te, jest jednak czysta i wyposażona we wszystko co niezbędne. Jednocześnie dla osób z pokolenia lat 70-tych przywołuje najlepsze wakacyjne wspomnienia.


Jedynym minusem plaży nad jeziorem jest brak odświeżającej chłodnej bryzy. W godzinach popołudniowych, kiedy cała plaża jest nasłoneczniona temperatura jest naprawdę wysoka.
Czas na odwrót.


Rowery czekały spokojnie w cieniu. Niestety na terenie kąpieliska jest tylko jeden stojak rowerowy. Jednoślady przypięte są więc wszędzie gdzie się da.


Popołudniowy skwar nie jest straszny dźwigom portowym, które wytrwale pracują nie zważając na temperaturę.


My jesteśmy w stanie zatrzymywać się tylko w cieniu.


Najtrudniejszy odcinek trasy do mocno nasłoneczniona ścieżka wzdłuż ulicy Gdańskiej. Po dotarciu do miasta jesteśmy naprawdę zmęczeni. Na domiar złego skończyła nam się woda.


Po drodze ratujemy się Saturowerem czyli wodą z sokiem i przepyszną gazowana Yerba Mate z nowego rowerowego wehikułu, który serwuje zimne napoje i przekąski.


Saturower to nowy pomysł Pana Kawki z Caferower. Pomysł bardzo trafiony i ratujący życie spragnionym rowerzystom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz