piątek, 26 lipca 2019

Wielka włóczęga 2019 dzień trzeci


Budzi nas szum deszczu, za oknem zastajemy sielski widok. W końcu bez hałasu cywilizacji. 


Gospodarze, którzy nas goszczą hodują krowy. Jak widać zwierzęta pasą się wolno, co jest już bardzo rzadkim widokiem. 


Kolejny pochmurny i ciepły dzień przed nami. Dobry do jazdy rowerem, niestety na zdjęciach wychodzi fatalnie. 


Rozkoszujemy się nawierzchnią i brakiem ruchu. Drogi te stanowią pośrednie dojazdy do dróg przy wałach, więc ich jakość jest utrzymywana na odpowiednim poziomie. 


Mazowiecka wieś żyje z roli co widać na polach i ogrodach. 


Na przystankach grasują koty, jak się później okaże za sprawą tajnej grupy z Płocka. 


Droga  na wale przejezdna, dla kogo oprócz służb utrzymaniowych nie jest jasne. 


Punkt widokowy - odrobinę zarośnięty i okazja do malwgo odpoczynku.


Oraz tradycyjnej naprawy nóżki, nie było jeszcze wyprawy bez tej atrakcji. 


Żegnamy sielskie krajobrazy maleńkim mostem nad kanałem Troszyńskim i jest to jedyny most, który nie sprawi nam problemu. 


Dalsza droga do Płocka jest mało atrakcyjna, jedziemy przez niekończące się przedmieścia. W końcu zjeżdżamy że skarpy wiślanej i kierujemy się do starego mostu prowadzącego wprost do centrum. Cóż za niespodzianka - most okazuje się w remoncie... 


Co robić, czekają nas kolejne kilometry i przejazd mostem szybkiego ruchu. 


Hałas, hałas, hałas.
Rowerzyści i piesi muszą się dostosować.


Płock wynagradza nam rozczarowania. 
Piękne, zadbane i przyjazne miasto. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz