niedziela, 13 września 2015

czy są już grzyby?

Jesień nabiera impetu, a my ochoty na coroczne wycieczki pod pretekstem grzybobrania. Co tu kryć, grzybiarze z nas marni, ale ile przyjemności daje jazda po lasach, wąchanie zapachów i podziwianie leśnych zakamarków wiemy doskonale. Lasy wszędzie dookoła, a więc w drogę.


Po drodze podziwiamy miejskie aleje - pod kasztanową jeszcze pusto. W tym roku szrotówek jakby w odwrocie, kasztany pojawią się więc pewnie zgodnie z planem. 


Nasze nowe czeskie sakwy spisują się znakomicie. Miękkie ruchome przegródki, pokrowce przeciwdeszczowe i mapniki. Te ostatnie zostały w domu, póki co wieziemy telefony i inne przydasie - byle do 4 kg. Ich podręczność sprawdza się szczególnie jeżeli chodzi o dostęp do aparatu, co nie zwiększa tempa podróży :)


Z Pilchowa kierujemy się już do lasu. Po drodze mijamy piękną łąkę chronionego obszaru ujęcia wody, budynek pompowni zwiedzaliśmy podczas zeszłorocznych Europejskich Dni Dziedzictwa.   


Po drugiej stronie drogi pole borówek ... tylko płot je uratował.


Krajobrazy jak z angielskiego malarstwa XIX w., a może jak z Chełmońskiego ... 


W końcu jednak wjeżdżamy na leśne drogi. Odrobinę rozjeżdżone po ostatnim rajdzie Baja Poland, ale w końcu dla chcącego nic trudnego.



Zaczynamy poszukiwania, ale przez dłuższą chwilę zajmują nas smakowite jeżyny ...


Posileni przeczesujemy runo, ale oprócz fantastycznych mchów i suchych liści, nie znajdujemy nic ... nawet zapachy są wyblakłe i wysuszone. 


 No cóż grzybów nie ma, ale za to jakie widoki ... 


Ponieważ jednak zgubić można się nawet w podmiejskim lesie, kiedy po poszukiwaniach znajdujemy leśniczówkę Owczary, w końcu wiemy że jednak zdążymy na niedzielny obiad. Dzisiaj jeszcze bez grzybów, ale już niedługo ...


złota godzina


Złota polska jesień zaczyna się na dobre. Wydarzenia wokół nabierają tempa, ale wrzesień zmienia świat w swoim rytmie.
Przejażdżka rowerem pozwala dostrzec to co trwa tylko jedną, złotą, jesienną chwilę. 


Pamięć i wspomnienia.


Zawsze ku słońcu.


Wiadukt.


Cegła z pamięcią.


Błysk w oknie.


Symbole.


Miedź o zachodzie.


Perspektywa.


Dobry wieczór miasto.

sobota, 22 sierpnia 2015

miejskie świętowanie

W sierpniu w Szczecinie aż roi się od  rocznic i świąt. Wśród tych ważnych historycznych są i takie mniejszego kalibru, ale dla życia miasta i jego mieszkańców równie istotne. Istotne bo tworzą wspólnotę mieszkańców tu i teraz.


W samo południe rozpoczęły się więc pierwsze urodziny roweru miejskiego. Mimo że system jest niewielki liczba wypożyczeń roweru przewyższa znacznie średnią z innych polskich miast - szczecinianie pokochali rower miejski. A on z kolei tak wpisał się w szczeciński krajobraz, że najczęściej zadawanym pytaniem było: jak to pierwsze urodziny? przecież jest tu od dawna ... :) 


Na pierwsze sto osób, które przyjechały na urodziny czekały koszulki z logo Bike_S. Trzeba przyznać, że pobliskie stacje świeciły pustkami. Koszulek jednak wystarczyło dla wszystkich, może nie w odpowiednim rozmiarze. 


Jak na urodziny przystało był wspaniały tort. 


Jednak nie tylko słodkości się liczą, miejska impreza to impreza okraszona dawką muzyki z Legalną Kulturą w tle.


Przesiąść się ze swojego roweru na mieszczucha to wyzwanie :) a koszulka czeka.


A nad wszystkim z wyżyn czuwał i szpiegował dron - niejeden - a efekt owego szpiegowania obejrzeć można na stronach wydarzenia.


Urodziny wyświętowane, czas na drugie święto. Na Łasztowni odbywają się dni ulicy Zbożowej, święto ulicy, która do niedawna nie istniała w świadomości i na spacerowych ścieżkach szczecinian. 


Ogólnie dostępna tylko do portowej bramy, słabo skomunikowana z resztą miasta, zapomniana i zaniedbana dzisiaj przeżywa swoją drugą młodość. Dzięki Starej Rzeźni ożywa i wraca na miejskie szlaki.


Stara Rzeźnia z perspektywy ogrodu miejskiego - korzystamy z gościnności gospodyni i odpoczywamy wśród warzyw popijając lemoniadę z miętą z najbliższego krzaczka.


Dniom towarzyszy mini targ przedmiotów związanych i wykonywanych w Szczecinie. Wyspa i rzeka inspiruje kolory ...


... i formy przedmiotów.


Nie obyło się bez akcentu rowerowego - w ramach święta wzięliśmy udział w Orkiestrze Pięćdziesięciu Rowerów czyli wykonaniu pierwszego w Polsce utworu na dzwonki rowerowe. Do rekordu Guinnessa (660 rowerów) jeszcze trochę brakuje, ale to dopiero początek.


Improwizacja wybrzmiała pod kierunkiem dyrygenta Jana Waraczewskiego.


Na zakończenie jeszcze trochę sportowych emocji - regaty modeli jachtów sterowanych radiem o puchar Ulicy Zbożowej. 

I tak te małe wydarzenia tworzą klimat i zmieniają oblicze miasta. 



niedziela, 19 lipca 2015

sztuka pamięci



Dzisiejsza wycieczka organizowana przez "Rowerowe podróże małe i dużeprowadzi przez największy cmentarz w Polsce - Cmentarz Centralny. Trzeci co do wielkości w Europie i siódmy na świecie, na swoich prawie 200 ha kryje ponad 400 różnych gatunków drzew i krzewów oraz miejsca, o których nawet szczecinianie nie mają pojęcia.


Mimo, że jest nas bardzo dużo, szczególnie jak na wąskie alejki cmentarza, liczymy na to, że uda nam się poznać choć część tajemnic ukrytych wśród zieleni największego parku Szczecina.


Tuż za bramą główną, po lewej stronie znajduje się pomnik mający niewiele wspólnego ze znaną nam formą upamiętniania, jest to kompozycja głazów, a każdy z nich symbolizuje jedną ze zmarłych osób. 


Pomnik upamiętniający żołnierzy poległych podczas I wojny światowej z opłakującym zmarłych orłem.   


Dzięki obecności przewodnika zwracamy uwagę nie tylko na formę ale i przekaz zabytkowych pomników. Krótka powtórka z historii sztuki: forma bramy nawiązuje do łuku triumfalnego - tu jako przejście "na drugą stronę", płaskorzeźby przedstawiające postaci w szatach greckich w pozach rodem ze sztuki staroegipskiej. 


Jadąc i prowadząc rowery wciąż w kierunku torów kolejowych docieramy do Traktu historycznego. Wyznaczony w 2010 r. szlak prowadzi przez bardzo malowniczą część cmentarza, jest to lapidarium zabytkowych nagrobków, często wybitnych postaci, które zapisały się w historii Szczecina.


Czcionki i kompozycje jakie można znaleźć na przedwojennych płytach, to niezła lekcja typografii w najlepszym wydaniu - trzeba tylko uważnie patrzeć.  


Pomnik w formie latarni - jakie w czasach średniowiecza ustawiano na terenach cmentarzy paląc w nich świece.


W ferworze zwiedzania zapominamy, że jesteśmy jednak w miejscu pamięci tych, którzy odeszli.


Obecność szumiącej wody sprzyja kontemplacji. Informacje o zmarłych najbliższych, ich zawodach i funkcjach  jakie pełnili w społeczeństwie zapisane i zakodowane na pomnikach, zbliżają nas - współczesnych do tych, którzy odeszli, a z którymi łączy nas miejsce, w którym mieszkamy.


Wspaniały modernistyczny nagrobek - jedyny taki na cmentarzu centralnym.


Przy zrekonstruowanym mostku pomnik jednej z najbardziej znaczących postaci dla historii miasta - burmistrza Hermanna Hakena i jego żony Johanny.



Z lapidarium kierujemy się na południe i zjeżdżając w dół alejką nawiązującą w formie do skalistego wąwozu, odkrywamy dość duży okrągły plac z fontanną. Dookoła znajdują się nagrobki osób zasłużonych dla miasta żyjących już w latach powojennych.



Wiele z pochowanych tu osób jest świadkami historii miasta, która jest trudna do zaakceptowania. Obok ludzi zasłużonych dla edukacji i odbudowy miasta, są świadectwa pamięci ludzi, którzy działali w interesie ówczesnego systemu. 


W drodze powrotnej na główne aleje oglądamy usytuowany na uboczu, wśród cisów i bluszczu pomnik z czerwonego piaskowca, pomnik autora m.in. założenia urbanistycznego Wałów Chrobrego i cmentarza centralnego - Wilhelma Schwartau Meyera.


Wracamy na główne aleje cmentarza, najbardziej reprezentacyjna z nich obsadzona wspaniałymi platanami.


Mijamy kaplicę cmentarną ... mimo pogarszającej się pogody chcemy zobaczyć jeszcze główną oś kompozycyjną cmentarza i pobliskie lapidarium.


Każdy z pomników kryje w sobie historię życia i śmierci, czyjeś radości i tragedie ...


... smutek i samotność tych, którzy tęsknią.


Jeden z pomników upamiętnia zmarłych mieszkańców miasta, zarówno tych polsko jak i niemieckojęzycznych.


Pogoda skraca wycieczkę i skutecznie wskazuje nam kierunek dalszej jazdy. 


Nie mamy szczęścia do wspólnego zakończenia wycieczek organizowanych przez "Rowerowe podróże małe i duże" ...
Wracamy do domu z myślą o lekcji historii sztuki, wzornictwa i typografii oraz garścią gorzkiej refleksji nad stanem współczesnego kamieniarstwa ...