poniedziałek, 18 lipca 2016

Dzień drugi potyczek kolejowych

Kolejne wyzwanie dla prawdziwego rowerzysty czyli wsiąść do pociągu nie byle jakiego - kosmosu z Gombrowiczem w tle ciąg dalszy.


Tym razem udało się opóźnić odjazd pociągu o co najmnjej dwie minuty mimo usilnych starań obsługi. Z nieocenioną pomocą innych rowerzystów udało się nie zgubić rowerów ani sakw.

Tym razem w przedziale rowerowym przeznaczonym na trzy rowery jedzie bagatela siedem jednośladów.

Komfort podróży polega głównie na pewności że na stacji końcowej zawsze zdążymy wysiąść ...


Udało się, dotarliśmy na skraj świata.
Mimo przemiłej obsługi i ochrony dworca, która oszczędziła nam znoszenia i wnoszenia rowerów do przejścia podziemnego i przeprowadziła nas przez tory z pociągu wysiadaliśmy ... po ciemku.


Jaki przedsmak tego co oglądać będziemy jutro - przemyski dworzec - klasa sama w sobie.
Próba jazdy z sakwami po pagórach zaliczona - spadł jeden łańcuch, jeden z rowerów do regulacji - wiecej strat nie odnotowano.


Nasze schronienie na dwie najbliższe noce cżyli schronisko PTTK. Rowery do garażu, a my na piętrowe łóżka rodem z fwp. 

Przemyślu nadchodzimy! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz