Bez żalu opuszczamy Susiec. Po nocnych przygodach na polu namiotowym zaspaliśmy i teraz próbujemy odzyskać równowagę.
Greenvelo prowadzi nas wiejskim drogami, a my obserwujemy jak przydrożne kapliczki zmieniają swój charakter wraz z upływem kilometrów.
Piękne krajobrazy Roztocza towarzyszą nam bezustannie.
Ścieżka rowerowa przed Józefowem sprzyja dyskusji.
Sam Józefów posiada wypożyczalnię rowerów i bardzo dobrą piekarnię. Niestety poza tym nie jest zbyt atrakcyjnym miejscem.
Kusi nas za to kąpieliskiem z piekną plażą.
Choć większość drewnianych domów podupada lub została obite płytą pilśniową zdążają się perełki.
W końcu opuszczamy ogólnodostępne drogi i wjeżdżamy na teren Roztoczańskiego Parku Narodowego.
Szutrowa droga urozmaicona jest dziełami sztuki, tu swoim czujnym okiem spogląda na podróżnych św. Krzysztof.
A o zakazie wjazdu informuje koronkowy znak B-2.
Przejazd przez park to prawdziwa przyjemność specyficzny mikroklimat sprawia, że oddycha się z łatwością. Na terenie parku znajduje się Florianka wieś nazwana na cześć mitycznego założyciela rodu Zamojskich - dziś można tu podziwiać owce i konie ras polskich, a nawet przenocować w leśnej głuszy.
Dojeżdżamy do Zwierzyńca. Ciche miasteczko, które pamiętam z dzieciństwa dzisiaj tętni życiem. Trafiamy akurat na festiwal kapel wiejskich w budynkach dawnego browaru - jest głośno i tłoczno.
Obowiązkowy punkt programu - kościół na wodzie jest ostoją spokoju. Niestety dookoła panuje hałas i chaos godny raczej miejscowości nadmorskiej. Zwierzyniec zachłysnął się swoją popularnością zapominając o tym co jest jego siłą.
Na polu namiotowym atmosfera równie gorąca - szkoda, że nie dorównuje jej woda w kranie.
To nie będzie łatwa noc.
Jutro dzień wspomnień z dzieciństwa i miasto idealne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz