Wczoraj po raz pierwszy - dużo tych pierwszych razów ostatnio :) wzięliśmy udział w zorganizowanej wycieczce - dziękuję aktywistom z Rowerowego Szczecina za organizację, a w szczególności Siwobrodemu za poprowadzenie owieczek.
Wyruszyliśmy z Pogodna i z obawą spoglądaliśmy w niebo.
Przy pętli na Głębokim dołączyliśmy do grupy wesołych rowerzystów. Było nas ok. 40 osób w tym początkowo ( aż ) dwa osobniki płci żeńskiej. Po krótkiej zbiórce i odprawie jedziemy ścieżką w kierunku Pilchowa, tam pierwszy postój.
Po chwili wyruszamy w kierunku Tanowa. W zadziwiający sposób mieścimy się na ścieżce, co więcej mijamy się bezproblemowo z rowerzystami jadącymi w stronę Szczecina - tu ponowne podziękowania dla kierownika wycieczki :)
Nowy szyld na sklepiku w Tanowie - w zadziwiająco dobrym stylu !
Winora wśród innych jednośladów prezentowała się całkiem nieźle.
Z Tanowa jedziemy w stronę Dobieszczyna drogą nr 115. Asfalt w dobrym stanie i długa prosta prowokuje kierowców do szybkiej jazdy, obawiałam się tego fragmentu - jak się okazało niesłusznie. Jechaliśmy obok siebie i wyprzedzanie tak dużej grupy rowerzystów wymagało od kierowców zwalniania i omijania nas "szerokim łukiem" :)
Tempo równe i jak dla mnie szybkie 20 - 25 kmh.
Popas na strzelnicy w Dobieszczynie, trawnik udostępniło nam stowarzyszenie miłośników broni dawnej Grajcar z Polic. Na popasie w ruch idą nierozłączne batoniki :)
Najgorszy odcinek drogi przed nami - z Dobieszczyna jedziemy teoretycznie zamkniętą drogą w kierunku Nowego Warpna. Nawierzchnia dawniej asfaltowa, obecnie jest w stanie rozkładu - dziury, wypłukany asfalt, dziury i tak przez całe 11 km. Jedziemy dalej tempem ok. 20 kmh co poważnie daje się we znaki moim kolanom.
W końcu dojeżdżamy do drogi nr 114 i witamy tablicę Nowe Warpno - tylko tablicę bo do miasta jedziemy jeszcze ok. 4 km.
Przed nami Nowe Warpno. Festyn i targi ekonomii społecznej w parku miejskim. Jest także miła niespodzianka - jako uczestnicy rajdu (?) ze Szczecina zostajemy obdarowani darmowymi napojami.
Miasteczko zmienia się na plus - widać unijne pieniądze - remonty nawierzchni, odnowione elewacje domków, dokończona budowa budynków wielorodzinnych, które latami straszyły na wjeździe do miasteczka.
Idziemy odetchnąć nad Zatokę Nowowarpieńską.
Z sentymentem oglądałam ogrody schodzące w stronę zatoki od rynku - ta część starego miasta była tematem mojej pracy dyplomowej cale lata świetlne temu.
Miejsce jest pełne uroku i potencjału.
Idziemy na mini molo - na nim rzeźba. Może to znak, że miasteczko odzyska dawną świetność ? Przed wojną było popularnym wśród szczecinian i nie tylko letniskiem, znanym głównie ze świeżych i wędzonych na miejscu ryb.
Panorama miasta z mola - w tle wieża kościelna na pierwszym planie wspomniane wcześniej ogrody.
Wyremontowany ratusz w pełnej krasie.
Wracamy na festyn po kolejną niespodziankę - darmowa wyżerka dla uczestników rajdu :)) Co prawda został dla nas tylko makaron z ogórkiem małosolnym ale było pysznie.
Rozstajemy się z uczestnikami naszej wycieczki - część pojechała do Pogrodzia, a inni jak się później okazało na rybkę do Trzebieży. My za podpowiedzią Siwobrodego postanowiliśmy wracać z wykorzystaniem ścieżek rowerowych naszych zachodnich sąsiadów.
Póki co musimy przeżyć przejazd po dziurach i dotrzeć do Dobieszczyna.
Tempo mamy znacznie wolniejsze. Mały odpoczynek po drodze, podczas gdy my leniuchujemy mija nas część naszej wycieczki jadąc do Szczecina.
Droga zamknięta, nikt tędy nie jeździ - skąd te śmieci !!!
Po czymś takim pokonaliśmy w sumie ok. 23 km. Wyjeżdżamy na drogę nr 115 i tym razem skręcamy w prawo w stronę granicy. Po ok. 3 km wjeżdżamy na ścieżkę.
Ścieżką jedziemy do Glashutte, dalej Grunhof - niestety nie znaleźliśmy szlaku, który odbija bezpośrednio do Pampow i nadłożyliśmy ok. 5 km. Przed Pampow wzniesienie, które po ciężkim dniu dało nam mocno w kość. Za to widoki przepiękne.
Pięknie i jesiennie.
Ostatni tego dnia batonik i w drogę - przed nami Pampow, Blankensee, Buk, Dobra, Wołczkowo i do domu :)
W sumie przejechaliśmy ok. 100 km !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz