niedziela, 12 sierpnia 2012

Pierwsza większa wycieczka :)


W końcu ! Pierwsza poważna wycieczka zaliczona. Udało nam się przejechać ponad 40 km bez zbędnego bólu ( kolan zwłaszcza ), a po południu chciało nam się jeszcze jechać do Amfiteatru na ostatni w tym roku koncert z sceny jazz cafe z Krzysztofem Ścierańskim i Bernardem Maseli w roli głównej. Ale po kolei.
Wyruszyliśmy z naszego Pogodna i najkrótszą drogą jechaliśmy w stronę al. Woj. Polskiego. Najkrótsza droga wyszła nam po ul. Brzozowskiego - i pierwszy ostry podjazd - Winora spisuje się bez zarzutu ja trochę gorzej bo nie panuję jeszcze nad przerzutkami.
Po imponującym pokonaniu wzniesienia, pierwszy przystanek - sklepik - królestwo za batonika!
Dalej z górki : Głębokie i wyjeżdżamy ze Szczecina cały czas zachowując w miarę równe tempo. Jedziemy ścieżką rowerową, która prowadzi aż do Polic. Podjazd do Pilchowa, który usiłowałam sforsować na damce na Winorze był prawie niezauważalny.
Za Pilchowem skręcamy do Bartoszewa, tu kończy się ścieżka dalej jedziemy drogą  lokalną w kierunku Dobrej - po drodze Sławoszewo i Grzepnica. Przed Dobrą wzniesienie ok. 20 m, długie - nadążam zmieniać przerzutki i nawet wyczułam o co chodzi :)
Przez Dobrą przejeżdżamy migiem i wjeżdżamy na ścieżkę rowerową prowadzącą w kierunku miejscowości Łęgi. Ścieżka w całości asfaltowa, niezbyt szeroka, ale malownicza i z zatoczkami do odpoczynku. My zatrzymujemy się w najbardziej nasłonecznionym miejscu, słonko świeci, ale wiatr jest lodowaty.  




Oczywiście mały posiłek regeneracyjny - nie tylko batonik :)


Po popasie ruszamy dalej - przed nami największe na dziś wzniesienie 27 m po dziurawym asfalcie. Było ciężko, ale daliśmy radę.
Mijamy Buk i przez Dobrą kierujemy się w stronę Wołczkowa. Nie powiem mijanie innych rowerzystów jest bardzo przyjemne - w końcu ktoś jedzie wolniej ode mnie ! Nas też parę razy mijali i to z prędkością dźwięku - pozostawał tylko szum.
Postój na Głębokim. 


Okupacja ławki. Odniesione rany : jedna ( obtarty palec ).
To już końcówka - zmierzamy na obiad.
Ponieważ nie umieramy ze zmęczenia, a po wczorajszym pikniku jazzowym w Stepnicy mamy rozbudzone apetyty na jazz jedziemy jeszcze do Amfiteatru na wspomniany wyżej koncert.



Rowery tuż pod sceną, a na scenie Ścierański & Maseli

To był ciężki dzień, a ile radości :)

  








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz