Czyli na styku granic.
Poranek nad Hańczą pochmurny, ale ciepły. Najgłębsze i jedno z czystszych jezioro w Polsce ma mocno zarośnięte, kamieniste brzegi, trudno dostrzec jego urodę nie wspinając się na okoliczne wziesienia.
W miejscowości Hańcza znajduje się tzw chałupa Klejmonta z 1880 roku, jest to drewniane obejście z domem krytym strzechą. Całość jest w zaskakująco dobrym stanie i w dodatku na sprzedaż. Można by tu zostać...
My jednak jedziemy dalej w kierunku północnej granicy Polski.
Ponieważ dzisiaj trzymamy się szlaku Greenvelo, po drodze mijamy takie sympatyczne miejsca przyjazne rowerzystom.
Podziwiamy piękne widoki i cieszymy się asfaltową nawierzchnią pędząc z górki.
Niestety dobre się kończy szybko i Greenvelo informuje nas, że właśnie czeka nas seria podjazdów.
Docieramy do MORu przed trójstykiem granic, to pierwszy takie miejsce z toaletą - szkoda, że do tej pory jedyne.
Trójstyk granic i mój dzielny rower :)
Sama się dziwię, że tak wiekowy sprzęt wytrzymuje ze mną i obciążeniem.
Oczywiście obeszliśmy obelisk dookoła łamiąc zakaz wstępu na teren Federacji Rosyjskiej, a właściwie pas ziemi niczyjej.
Prezkraczamy kolejną granicę - tym razem województwa Podlaskiego i Warmińsko-mazurskiego.
Szlak prowadzi nas po śladzie rozebranej linii kolejowej. Trasa oprócz pięknych widoków oferuje łagodne wzniesienia. Pamiętając wspinaczkę w kierunku jeziora Hańcza tu wydaje nam się, że jedziemy po płaskim terenie.
Mijamy kolejny MOR ze sprytnie ukrytą w drewnianej sławojce toaletą typu Toi toi.
Dojeżdżamy do słynnych Stańczyków - wiaduktów kolejowych, dziś nieczynnych stanowiących atrakcję turystyczną.
Wysokie na 36,5 m wiadukty wzniesione w początku XX w., robią spektakularne wrażenie. Co ciekawe tylko jeden z nich służył celom kolejowym, na drugim nigdy nie położono torowiska.
Na parkingu żegna nas przesympatyczny kot. Przez chwilę mamy ochotę spakować go do sakwy.
Ze Stańczyków kierujemy się na południe w kierunku Przerośli.
Towarzyszą nam wciąż sielskie krajobrazy.
Sama Przerośl to dawne miasteczko, dzisiaj wieś z rynkiem i fontanną, której można się wystraszyć.
Przedostatni nocleg niestety nie pod namiotem. Jutro droga do Suwałk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz