Czyli gdzie w Polsce są góry.
W kierunku jeziora Hańcza.
O poranku budzi nas kurant z wieży klasztornej. Czas obejrzeć zabudowę klasztoru pokamedulskiego.
Założenie nie pełno dzisiaj już funkcji klasztornych. Obiektem sakralnym jest jedynie kościół, pozostałe budynki pełnią funkcje muzealne i turystyczne.
Dawne domki zakonników dzisiaj stanowią pokoje do wynajęcia.
W podziemiach kościoła znajduje się krypta gdzie chowani byli zakonnicy. Do dziś można obejrzeć fresk przedstawiający taniec że śmiercią.
Opuszczamy malownicze jezioro Wigry i nasz pięknie położony choć spartański camping.
Jakby w odpowiedzi na brak kapelusza, chmury przed nami gestnieją i stają się ołowiane.
Na efekty nie trzeba długo czekać. Ulewa łapie nas w lesie i w jednej chwili jesteśmy mokrusieńcy. Chowamy się pod najbliższą wiatą przystankową.
Letnia ulewa mija jednak równie szybko jak nadeszła i po chwili kurtki suszą się na sakwach.
Im bliżej Suwalskiego Parku Krajobrazowego tym krajobraz bardziej zmienia się w pagórkowaty i porośnięty zielonymi i ukwieconymi łąkami.
Rozstaje polnych dróg pachną koniczyną.
Przecinamy drogę wojewodzką i niepostrzeżenie krajobraz z pagórkowatego zmienia się w górzysty. Nie przypomina to pojezierza a już z pewnością nie nizinę.
Zmienia się również architektura, coraz częściej pojawiają się ceglane domy o pruskim rodowodzie.
Zostaje nam ostatni odcinek drogi do jeziora Hańcza, wjeżdżamy coraz wyżej i wyżej. Otaczają nas rozległe łąki i pastwiska, gdzie pasą się wolno stada krów.
Czy to aby na pewno nie Bieszczady?
W końcu poważnie zmachani pojazdami i nie ma co kłamać również wprowadzaniem rowerów trafiamy na nasz dzisiejszy nocleg - camping Na Młynie, tuż nad brzegiem jeziora Hańcza.
Oglądanie jeziora jutro. Dzisiaj tylko spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz