sobota, 21 lipca 2018

Włóczęga 2018 dzień szósty

Czyli stacjonarnie wielokulturowo,
albo
czyli zemsta wolnobiegu z Białowieży.
Dzisiaj w planach ważniejsze zabytki Supraśla i droga do Tykocin przez Białystok, z ryzykiem rozsypania wolnobiegu.


Spacerem przez charakterystyczne szerokie uliczki ruszamy w kierunku historycznego centrum. 


Po drodze mijamy tzw Pałac Buchholzów. XIX w. secesyjny świetnie zachowany budynek dziś służy Liceum Plastycznemu.


Naszym celem jest muzeum ikon. Niepozorne wejście nie robi dobrego wrażenia, za to wnętrza rekompensują niedogodności. 


Każda z sal ma swoją aranżację, łącznie z dźwiękiem i światłem. 


Ponieważ zwiedzanie jest możliwe tylko z przewodnikiem, jasne stają się wszystkie zawiłości sztuki pisania ikon i ich różnorodnych form. 


Po wyjściu z muzeum okazuje się, że w między czasie pogoda wykonała zwrot i nad rzeką Supraśl łapie nas burza. Postanawiamy wykorzystać zapasowy dzień i ruszamy do Białegostoku. 


Najważniejszy cel podróży czyli wymiana wolnobiegu - po raz drugi - osiągnięty, mam nadzieję że to wyczerpuje limit awarii na tę wyprawę. 
Skoro jednak już jesteśmy w Białymstoku wypada choć pobieżnie obejrzeć najważniejsze zabytki tego miasta. Punkt początkowy i obowiązkowy - Pałac Branickich. Dziś jest to siedziba Uniwersytetu Medycznego, budynek pałacu jest dostępny jedynie w zakresie schodów prowadzących na taras. 


Warto zajrzeć do środka i zerknąć na niesymetryczne, bogato zdobioną barokową klatkę schodową. 


Z tarasu można podziwiać ogrody w stylu francuskim. 


Na białostockim rynku, tuż przy ratuszu przysiadamy na obiad czterech kultur. W Tyglu jemy specjały kuchni polskiej katolickiej, prawosławnej, żydowskiej i tatarskiej. 


Oprócz przebiegającego przez miasto szlaku Greenvelo Białystok może poszczycić się bogato wyposażoną wypożyczalnią rowerów miejskich. Do wyboru są klasyczne mieszczuchy, tandem i rowery dla dzieci. 


Już w Supraślu poszukując kawy znajdujemy drewniany  modernistyczny budynek Domu Ludowego, a w nim restaurację Prowincja. Wewnątrz okazuje się, że trafiliśmy na koncert, zostajemy więc na więcej niż jedną kawę. 


Jutro czeka na nas trasa do Tykocina, nad rolzewiskami Narwi.
Obyśmy wyczerpali już limit awarii i niespodzianek technicznych.

Dobranoc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz